Gazeta Przemysłu Drzewnego 2/2022

2 luty 2022 Felieton | Listy | Cytat miesiąca Wydawca: Wydawnictwo Inwestor sp. z o.o. 83-110 Tczew, ul. 30 Stycznia 42 tel. centrali 58/531 27 53 www.wydawnictwoinwestor.pl @gpd24 Prezes zarządu: ZbigniewOwsiak Wiceprezes zarządu: RafałSidor Redaktor naczelna: KatarzynaOrlikowska katarzyna.orlikowska@gpd24.pl tel. 519 516 118 Sekretarz redakcji: KarolinaFalgowska karolina.falgowska@gpd24.pl tel. 519 516 110 Dziennikarze: JanuszBekas janusz.bekas@gpd24.pl tel. 519 516 113 TomaszBogacki tomasz.bogacki@gpd24.pl tel. 603 764 478 MałgorzataGackowska malgorzata.gackowska@ meblarstwo24.pl tel. 607 373 966 Współpracownicy: DanaHanby – Londyn ArkadiuszSeliga Redakcja: listy@gpd24.pl Korekta: SylwiaWojtanowska sylwia.wojtanowska@gpd24.pl Kierownik działu graficznego dtp: WiesławDobosz Dział graficzny dtp/IT: KatarzynaŁukowicz JacekMroczkowski Opiekunowie klienta: DamianKargul damian.kargul@gpd24.pl tel. 519 516 104 GrzegorzPastwa grzegorz.pastwa@gpd24.pl tel. 519 516 106 MariuszWroński mariusz.wronski@gpd24.pl tel. 519 516 108 Sekretariat: KatarzynaKaszubowska info@wydawnictwoinwestor.pl Dział prenumeraty: prenumerata@gpd24.pl tel. 519 516 104 Projekt graficzny: Agnieszka iMichałWarda Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright by Wydawnictwo Inwestor. Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca. Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania skrótów i niezbędnych zmian. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz ma prawo do odmowy ich publikacji bez podania przyczyny. Reprodukcja lub przedruk we wszelkich mediach tylko za zgodą wydawcy. Nr 2 (301) luty 2022 ISSN 1732-4017 Nakład 20 000 egz. 25 lat na rynku Cytat miesiąca dr ZbigniewMendel z Mendel Company Cykliczny wzrost cen surowców na świecie to efekt aktywności przemysłowej, czyli koniunktury, zakłóceń w globalnych łańcuchach dostaw, obiektywnego wzrostu kosztów ich pozyskania i czynników politycznych. Ale jest też jeszcze jeden aspekt, który intuicyjnie czujemy, ale o nim niechętnie mówimy. To fakt, że surowce stanowią płaszczyznę spekulacji finansowych. Wmoim przekonaniu ogromnym, choć deprecjonowanym i często niedocenianym argumentemw cenie surowców jest fakt, że dla instytucji finansowych rynek surowcowy podlega takim samym prawom jak rynek obligacji i akcji, gdzie pojawiają się wzrosty i spadki nie zawsze uzasadnione merytorycznie i nie zawsze uzasadniane fundamentalnie. Jest to tzw. zjawisko finansjalizacji lub ufinansowania rynku surowców. Więc wzrost cen surowców nie zawsze jest racjonalny i nie zawsze wynika z obiektywnych przesłanek. Zarówno gracze, jak i decydenci oraz analitycy tego rynku mają pewność, że światowy rynek surowcowy jest przedmiotem globalnych spekulacji i gry w celu powiększenia wartości przez wyspecjalizowane fundusze. Wypowiedź w czasie Ogólnopolskiego Forum Stolarki 2021 online. Inwestycjawstrzymana przez horrendalne podwyżki cen prądu Nie inaczej jak tylko absurdemmożna nazwać sytuację, kiedy producent mebli z drewna, duża firma działająca na rynku od 30 lat, z powodu podwyżek cen prądu nie oddaje do użytku nowo wybudowanej hali. Obawy związane przede wszystkim z Pol- skim Ładem, wysoką inflacją, brakiem stabilnego i przewidywalnego systemu podatkowego, wzrostem opodatkowania, kontrolami firm, nieczytelnymi i niejed- noznacznymi przepisami, powiększającą się szarą strefą, drenażem fiskalnym, bra- kiem stabilnych ram prawnych i powięk- szającymi się kosztami prowadzenia dzia- łalności w Polsce w wyniku ogromnych wzrostów cen materiałów, płac i prądu, są głównymi problemami, przed którymi stoją polskie firmy w 2022 r. Jak podkreślają posłowie opozycji, przedsiębiorca, który chce inwestować w swoją firmę, musi mieć informację, jakie z tego tytułu będzie ponosił kosz- ty. A obecnie takich informacji nie ma, bo w związku z Polskim Ładem nie za- panował w firmach żaden ład, a wręcz przeciwnie – chaos. Trudno jest myśleć o przyszłości firmy, planować jej rozwój i inwestycje, kiedy nie wiadomo, o ile w skali roku wzrosną pensje, podatki, ceny drewna czy prądu. A to wszystko dla przedsiębiorców jest obecnie zagadką. Jest taki producent mebli z drewna, bardzo duża firma działająca na rynku od 30 lat, który z powodu tegorocznych podwyżek cen prądu nie oddał do użytku nowo wybudowanej hali. Firma ta zajmuje się produkcją mebli wyłącznie na eksport, zaopatrując blisko 400 sklepów w całej Europie. A jako że popyt na meble jest, w ubiegłym roku postanowiła się rozbu- dować i postawiła halę produkcyjną o po- wierzchni tysiąca metrów kwadratowych. W międzyczasie wybudowała też własną stację transformatorową. Niestety, otwar- cie nowej hali stało się dla właścicieli nie- możliwe, gdyż jest nieopłacalne. Powód – niemal trzykrotna podwyżka cen prądu. Producent miał podpisaną umowę na do- starczanie energii w kwocie 320 zł/MWh. Ale po wybudowaniu nowej hali i urucho- mieniu trafostacji, niestety, dotychcza- sowe warunki musiały być anulowane. Bo nowa hala to nowa umowa z dostawcą energii. I w nowej umowie z 320 zł zrobi- ło się 880 zł/MWh. Więc aby utrzymać dotychczasowe 320 zł na 2022 r., a tym samym zachować rentowność produkcji, właściciel postanowił, że nie będzie od- dawać do użytku nowej hali, ponieważ po prostu się to nie opłaca. To przykład, który dobitnie pokazuje, przed jakimi wy- zwaniami, a wręcz absurdami, stawiane są polskie firmy i jak konkurencyjność polskiego przemysłu drzewnego oraz meblarskiego maleje w obliczu horren- dalnych wzrostów kosztów prowadzenia działalności w naszym kraju. Kolosalne podwyżki cen prądu to jeden biegun problemów. Na drugim stoją ceny drewna i zasady jego zakupu. I w tym kontekście warto pokłonić się nad decyzją rządu Rosji (o której piszemy w środku numeru), dotyczącą całkowi- tego zakazu eksportu drewna z Federa- cji. Decyzją, która ma zadbać o rodzimy przemysł drzewny i wzrost produkcji oraz eksportu wyrobów o wartości dodanej. Decyzją, o której izby branżowe, i wiele innych organizacji w Polsce, mówią w od- niesieniu do naszego kraju, apelując o cał- kowity zakaz wywozu kłód z Polski, co przyczyniłoby się do zatrzymania wzro- stu cen drewna. Bo przecież największym obecnie problemem w tartacznictwie są ceny surowca w stosunku do cen zbytu. Cena zbytu jest praktycznie constans od blisko 10 lat. A cena zakupu surowca co roku jest wyższa. Trudno jest szukać dru- giej takiej branży, w której w momencie, kiedy tanieje cena wyrobu gotowego, nie tanieje jednocześnie surowiec. W naszej branży od 2002 r. surowiec sukcesywnie drożeje, a cena zbytu jest na podobnym poziomie, natomiast dla niektórych pro- duktów nawet maleje. Zapomnieliśmy, że przemysł drzewny w latach 90., kiedy rozkwitał, dawał zatrudnienie bardzo wielu ludziom. To był trzeci sektor w całej gospodarce, a w jego skład nie wchodziły tylko tartaki czy fabryki mebli, ale także producenci maszyn, narzędzi i cały sze- reg usługodawców dla przemysłu drzew- nego. Przez złą politykę państwa i Lasów Państwowych wiele z tych firm musiało zakończyć swoje działalności. Dopro- wadzono do tego, że przemysł tartaczny rozwija się, z wyjątkiem kilku dużych pol- skich tartaków, wyłącznie w obrębie firm z kapitałem zagranicznym. Wrócimy do czasów, w których ci najmniejsi będą ku- powali drewno w nadleśnictwie, średnie firmy znikną z rynku, a reszta będzie ku- powała na podobnych zasadach jak teraz, ale to będą bardzo duzi odbiorcy. Polityka w ogóle nie sprzyja funk- cjonowaniu małych i średnich firm w Polsce. Wpuszczamy duże koncerny z Zachodu, z dostępem do dużego i ta- niego kapitału, które robią w Polsce duże pieniądze, a przyczyniają się do upadłości drobnych rzemieślników, nie- kiedy z bardzo długą historią. Te duże koncerny stać na to, aby zainwestować w nowoczesny park maszyn i w konse- kwencji być konkurencyjnym cenowo. A dodatkowo dziś, kiedy słuchamy hi- storii takich jak ta, o nieotwieraniu nowo wybudowanej hali z powodu absurdal- nych podwyżek cen prądu, wielu zasta- nawia się, czy jeszcze warto w tym kraju rozwijać biznesy, jeśli sprzedaż w branży rośnie, ale rentowność spada, a producen- ci nie są w stanie obniżyć cen swoich wy- robów, bo na to nie pozwalają imodbiorcy. Rentowność przemysłu drzewnego szacowana jest na poziomie około 2 proc., zaś przemysłu meblarskiego – na poziomie 5 proc. i przez znaczne wzrosty kosztów cały czas spada. Trudno zatem w takich czasach inwestować w oparciu o kredyty z kosztemna poziomie np. 12 proc. Cóż… rząd ratunku dla tej sytuacji upatruje w robotyzacji, na którą przewi- dział ulgę, o czym także piszemy w tym wydaniu „GPD”. Jednak wszyscy dosko- nale wiemy, że to za mało, aby wspomóc i budować polski przemysł drzewny. l Katarzyna Orlikowska listy do redakcji ã Opinie Czytelnikówsą ich subiektywnymi ocenami, z którymi redakcja nie zawsze się utożsamia. Czekamy na telefony i listy naszychCzytelników, będące polemiką do aktualnychwydarzeńwbranży drzewnej. ul. 30 Stycznia 42, 83-110 Tczew e-mail: listy@gpd24.pl tel. 58/531 27 53 USA i Chiny atrakcyjne, ale nie dla producentówmebli W styczniowym wydaniu „GPD” znalazł się artykuł na temat konieczności szukania przez polskich meblarzy nowych rynków eksportowych. To prawda, w Europie rozpychamy się jak możemy, ale od kilku lat robi się tutaj coraz ciaśniej i coraz trudniej jest konkurować. A jak wiemy, i o czym też piszecie na łamach „Gazety”, przed polskimi meblarzami nie jawią się wcale dobre perspektywy, bo nie mamy już czym konkurować. Czynnik cenowy, na którym zbudowaliśmy swoją potęgę, jako jednego z największych produ- centów i eksporterów mebli na świecie, kończy się. Zjadają nas olbrzymie i trudne do zaakceptowania podwyżki cen prądu, podwyżki cen materiałów do produkcji, płacy i właściwie wszyst- kiego! A Niemcy czy inni nasi odbiorcy nie chcą słyszeć o tym, aby pokryć te podwyżki przez zwiększanie cen zaku- pu i nie akceptują kilkukrotnych w roku korekcji marż. Niedawno, od jednego z większych odbiorców naszych mebli usłyszałem, że mam mu przesłać listę mebli, których nie jestem w stanie wy- produkować po narzuconych przez nie- go cenach, bo będzie on szukał innego, tańszego dostawcy. Tak, drodzy Czy- telnicy, to, o czym niedawno mówiło się w nieśmiałych prognozach, staje się faktem. Niemcy przenoszą produkcję na Wschód i naprawdę nie interesuje ich fakt, że współpracują z nami wiele lat i mają zagwarantowaną tutaj jakość wyrobów oraz produkcję zgodnie ze wszystkimi zachodnimi standardami. Ich interesuje tylko określona cena, a my, podwykonawcy, jeśli jej nie umie- my zagwarantować, to do widzenia. Prezes partii wspominał nie tak dawno o tym, że polskie fabryki powinny inwestować w wysokie technologie, aby stawiać czoła konkurencji. Ale zdaje się, że prezes nie był chyba w żadnej fabryce mebli. Polskie zakłady me- blarskie są jednymi z lepiej wyposa- żonych technologicznie w Europie, jak i – śmiem twierdzić – na świecie. Naprawdę produkujemy na najlepszych maszynach sterowanych numerycznie na rynku, automatyzujemy produkcję i wyposażamy nasze fabryki w roz- wiązania high-tech. Ale co z tego? To obecnie za mało, aby konkurować i in- westycjami tymi nadgonić spadającą lawinowo rentowność. Więc to prawda, że musimy szukać nowych rynków zbytu, na których możemy być konkurencyjni. Ale na pewno do takich nie zaliczają się Chiny czy USA, w których taką nadzieję widzi polska izba meblowa. Dlaczego nie Chiny? Wiem, że Chiny jako ogromny rynek działają na wyobraźnię, tym bardziej że tamtejsza gospodarka bardzo dobrze radzi sobie z pandemią, a region Azji i Pacyfiku jest dziś najszybciej bogacącym się regionem świata, gdzie najszybciej powiększa się klasa średnia, która jest też coraz bogatsza. Wiem, że świetnie na tamtym rynku radzi sobie jeden z większych polskich producentów ma- teriałów obiciowych do mebli, ale… no właśnie. Jest on dostawcą do chińskich fabryk mebli. A polscy meblarze, jeśli mieliby wejść na tamten rynek, mu- sieliby zacząć konkurować z rynkiem, który jest największym producentem mebli na świecie, czyli to trochę tak jak wwożenie drewna do lasu. Więc Chiny i owszem, są atrakcyjnym dla polski rynkiem eksportowym – zwłaszcza w branży spożywczej czy kosmetycz- nej, ale nie dla mebli. A dlaczego nie USA? Tutaj, choć popyt na meble jest ogromny, bo Stany są największym importerem mebli na świecie, to współpraca jest nierealna z uwagi na odległość. Chcąc dostar- czać na tamten rynek, konieczne stałoby się wybudowanie tam naszych magazynów, z których można by wysyłać meble do klientów i szybko re- agować na ich zapytania. Bo nikt w USA nie będzie czekał miesiąca i więcej na kontener z meblami z Polski. Meble trzeba dostarczać just in time, a robiąc je na zamówienie klienta, nierealne jest zapewnienie szybkich dostaw na rynek amerykański i skompletowanie we wspomnianych magazynach jakiejś przekrojowej oferty mebli. Cóż nam pozostaje? Są trzy rozwią- zania. Po pierwsze, można łudzić się, że będziemy nadal konkurencyjni dla europejskich odbiorców, choć w tym przypadku stwierdzam, że nadzieja może być matką głupich. Drugie – to szukać odbiorców na Bliskim Wscho- dzie, który to rynek jest majętny, geograficznie nie tak daleki i chłonny mebli. Dlatego uważam, ze Zatoka Per- ska to obecnie jedyny słuszny kierunek dla szukania odbiorców na polskie meble. Jest też trzecie rozwiązanie – zwijać interes i zamykać firmy, które budowaliśmy przez 30 lat… Od redakcji fot. Builder Producent mebli z okolic Olsztyna

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz