Koronawirus atakuje. Jak pandemia wpływa na branżę drzewną?

Koronawirus atakuje. Jak pandemia wpływa na branżę drzewną?

Globalna pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 mocno odbija się na gospodarce. Pikują światowe giełdy, a ograniczenia w przepływie osób i towarów przyczyniają się do spadków produkcji i nowych zamówień. Choć nasza branża nie znajduje się na liście tych najbardziej dotkniętych, to jednak zagrożeń dla prosperity przedsiębiorców jest wiele.

Odwołane lub przeniesione wszystkie imprezy masowe, zamknięte placówki szkolne i przedszkolne, zamknięte granice dla cudzoziemców, zawieszona większość połączeń lotniczych do i z Polski, puste chodniki i ulice, a w tym wszystkim wszechobecny lęk oraz panika – tak wygląda nasz kraj po ogłoszeniu stanu epidemii z powodu pandemii koronawirusa SARS-CoV-2, wywołującego chorobę zakaźną układu oddechowego COVID-19, który w ciągu trzech miesięcy rozniósł się na cały glob, przewracając nasze życie, funkcjonowanie naszych firm i zakładów do góry nogami. Wszyscy więc zastanawiamy się, po pierwsze, kiedy sytuacja się ustabilizuje, a po drugie – w jakim stopniu wpłynie na kondycję światowej gospodarki oraz prosperity przemysłu drzewnego.

Malejąca konsumpcja oraz popyt
Choć nasza branża nie znajduje się na liście tych najbardziej dotkniętych przez pandemię, jak turystyka, usługi kulturalne, gastronomia czy branża wystawiennicza, to jednak zagrożeń jest wiele. Niepewność, strach i brak dobrej atmosfery nie służą bowiem rozwojowi i konsumpcji materiałów pochodzenia drzewnego.
– Ostatnie trzy miesiące były szczególnie trudne na rynku chińskim, gdzie jesteśmy obecni poprzez sieć dystrybucji – komentuje dla „GPD” Janusz Gawiński, dyrektor generalny w firmie Jawor–Parkiet, będącej jednym z większych producentów podłóg drewnianych w naszym kraju. – Obchody nowego roku, następnie rozwój koronawirusa sprawiły, że wyraźnie spadła tam ilość zamówień, wystąpiły też problemy logistyczne. Obecnie sytuacja stabilizuje się i zamówienia z tego regionu wracają do poziomu z ubiegłych lat. Z perspektywy naszej firmy, obecnie najbardziej ograniczonym rynkiem zamówień i dostaw jest rynek włoski. To naturalna konsekwencja panującej w tym kraju sytuacji. Przemieszczanie się zostało ograniczone, a co się z tym wiąże – niektóre inwestycje zostały wstrzymane i odłożone w czasie. Jeśli chodzi o realizację zamówień prywatnych, również jest ona dostosowana do warunków w konkretnym regionie Włoch. Poza tym nasi kontrahenci z południa Europy w różnym stopniu dostosowali działalność firm do obecnej sytuacji, dlatego część z nich jest zamknięta, część znacznie ograniczyła aktywność, jeszcze inni pracują w formule „home office”. W pozostałych krajach Europy Zachodniej sytuacja na razie jest dość stabilna. Zauważamy pewne spowolnienie, ale zamówienia wciąż do nas docierają, a my realizujemy je terminowo.
O spowolnieniu i spadku zamówień donosi także Grupa Stelmet – jeden z liderów w produkcji drewnianej architektury ogrodowej. Zarząd firmy poinformował, że w związku z otrzymanymi 16 marca br. informacjami o wstrzymaniu w bieżącym tygodniu (12. tydzień roku) zamówień od wiodących odbiorców Grupy Stelmet z rynku francuskiego, włoskiego oraz hiszpańskiego, nastąpi wstrzymanie realizacji dostaw i sprzedaży do większości odbiorców z tych rynków. Zgodnie z aktualną na 16 marca oceną, Stelmet spodziewa się, iż skutki koronawirusa COVID-19 mogą mieć istotny, aczkolwiek niemożliwy obecnie do oszacowania wpływ na przyszłe wyniki i działalność Grupy. Dodatkowo, w pozostałych krajach, gdzie Stelmet sprzedaje swoje produkty, ze względu na rozprzestrzenianie się wirusa i wydawane rekomendacje dotyczące ograniczania poruszania się, dostrzega ryzyka związane z niemożnością realizowania dostaw produktów do odbiorców, ograniczenia w funkcjonowaniu sieci sprzedażowych swoich odbiorców oraz zmniejszenia popytu na produkty Grupy. Każde z powyższych zdarzeń może skutkować istotnym spadkiem przychodów ze sprzedaży w Grupie Stelmet i pogorszeniem wyników finansowych.

Problemy w łańcuchach dostaw
Niepewna jest też sytuacja w całym łańcuchu dostaw. Niestety, problemy narastają z dnia na dzień, co wiąże się m.in. z trudnościami w dostawach półproduktów z Chin czy Włoch, a to wstrzymuje produkcję polskich przedsiębiorstw.
– Na chwilę obecną, z perspektywy wykorzystywanych do produkcji materiałów i naszej sieci sprzedaży, nie spotkaliśmy większych problemów spowodowanych koronawirusem – przekazał „GPD” Jacek Woźniak, dyrektor sprzedaży w firmie PORTA. – Jednak sprawa robi się z tygodnia na tydzień coraz bardziej poważna. Dodatkowo skalę całej problematyki trudno jest ocenić, ponieważ nawet jeśli my, jako producent, bezpośrednio nie kupujemy z rejonów zagrożonych koronawirusem, to większość naszych dostawców bezsprzecznie część komponentów zamawia w tych krajach. W sytuacji ograniczenia podaży, związanej z zatrzymaniem działalności zakładów w rejonach epidemii koronawirusa, w krótkiej przyszłości możemy odczuć poważne braki komponentów. Jeśli równolegle do spadku podaży występuje wzrost popytu, związany z ogólną paniką, która sprawia, że każdy chce się zabezpieczyć i zatowarować na tzw. wszelki wypadek w większe ilości materiałów na kilka miesięcy, to problem może przybrać na sile. Zasady działania popytu i podaży wskazują na to, że to doprowadzi do wzrostu cen. Chyba że ujawnią się nowe źródła dostaw lub szybko zostaną odblokowane obecne.
– Koronawirus wpływa na bezpośrednie kontakty w sprawach technicznych z klientami i partnerami handlowymi, takie jak konsultacje, montaż narzędzi czy uruchamianie maszyn – dodaje Michał Augustyńczyk, kierownik sprzedaży w firmie Leitz Polska Sp. z o.o. – Finalizacja większych inwestycji przeciągnie się w czasie. Leitz Polska dostarcza narzędzia produkowane w fabrykach w Niemczech oraz Austrii, i póki co nie widzę zagrożeń z płynnością dostaw. Mam nadzieję, że sytuacja z epidemią niebawem ulegnie poprawie i w kontekście całego roku 2020 nastroje w branży będą pozytywne, a plany sprzedaży zostaną wykonane.

Pakiet osłonowy dla polskich firm
Choć dziś gospodarcze skutki pandemii koronawirusa są trudne do oszacowania, to negatywny wpływ tej sytuacji polskie firmy odczuły już na początku marca. 37,5 proc. z nich przyznało, że są zmuszone z tego powodu podnieść koszty prowadzenia działalności. W co trzeciej widoczny był spadek sprzedaży i produkcji, a 27,5 proc. zauważyło spadek płynności finansowej – wynika z badania przeprowadzonego przez IMAS International na grupie 206 podmiotów MŚP dla Rzetelnej Firmy.
Co trzecia firma w Polsce obawia się również, że rozprzestrzeniająca się epidemia może mieć wpływ na jej działalność w ciągu kolejnych trzech miesięcy – głównie poprzez spadek sprzedaży i brak rąk do pracy.
– Z pandemią nie poradzi sobie ani rząd, ani pracodawcy, ani pracownicy. Każda ze stron musi współpracować i ponosić koszty – mówi agencji Newseria Biznes Maciej Witucki, prezydent Konfederacji Lewiatan. – Jeżeli ze względu na koronawirusa stanie zakład pracy, trzeba będzie znaleźć rozwiązania, które zostaną podzielone między pracownika, pracodawcę a państwo. Pomoc państwa jest absolutnie konieczna, aczkolwiek firmy też się dokładają.
Przedsiębiorcy najbardziej boją się zatorów płatniczych i utraty płynności, część eksporterów już teraz nie otrzymuje należnych płatności od swoich kontrahentów zagranicznych, a działalność wielu firm jest ograniczona, np. wskutek przymusowej kwarantanny pracowników bądź konieczności pozostawania w domach. Na to nakłada się pogorszenie nastrojów, które prowadzi do ograniczenia zakupów towarów nieżywnościowych i usług oraz zakłócenia globalnych sieci podaży i inwestycji. W najgorszej sytuacji jest sektor małych i średnich przedsiębiorstw, i to zwłaszcza z myślą o nich polski rząd przygotował projekt specustawy, będącej pakietem osłonowym dla firm, w związku z koronawirusem. Ten plan wsparcia, zwany tarczą antykryzysową, został zaprezentowany przez rząd 18 marca i ma objąć takie filary pomocy, jak: bezpieczeństwo pracowników, finansowanie przedsiębiorstw, ochrona zdrowia, wzmocnienie systemu
finansowego i wzmocnienie inwestycji publicznych.
Pierwszy z nich pochłonie 30 mld zł. Obejmie m.in.: dofinansowanie elastycznego zatrudnienia, przesunięcie płatności za media, finansowanie postojowego dla umów cywilnoprawnych i samozatrudnionych, dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla osób, które opiekują się dzieckiem do 12. roku życia na okres 14 dni.
– Firmom, które spełnią kryteria związane ze spadkiem obrotów i zarejestrują stratę finansową, państwo będzie mogło pokrywać 40 proc. wynagrodzenia do wysokości wynagrodzenia średniego w gospodarce krajowej – podkreślił premier Mateusz Morawiecki.
– Drugie 40 proc. pokrywa pracodawca. Co najmniej drugie 40 proc., bo to zależy od woli pracodawców i ich możliwości finansowych.
Także osoby samozatrudnione lub pracujące na umowę-zlecenie lub umowę o dzieło będą mogły skorzystać ze wsparcia w postaci do 80 proc. minimalnego wynagrodzenia, co ma im pozwolić przetrwać czas zastoju w zleceniach.
Na wsparcie firm przeznaczono ponad 73 mld zł. To głównie środki płynnościowe: gwarancje, kredyty, kapitał, ubezpieczenia i dopłaty, odroczenie lub rozłożenie składek ZUS bez opłat, brak kar za opóźnienia w przetargach publicznych, automatyczne przedłużenie bankowych kredytów obrotowych czy rozliczenie całej tegorocznej straty w przyszłym roku. Małe firmy mają otrzymać m.in. bezzwrotną pożyczkę do 5 tys. zł, jeśli w ciągu sześciu miesięcy nie zwolnią pracowników. W sumie rząd planuje przeznaczyć na wsparcie dla polskich przedsiębiorców 212 mld zł.
Szczególnie duży sprzeciw wśród przedsiębiorców budzi pomysł odsunięcia płatności ZUS czy rozłożenie składek na raty. Środowisko mikroprzedsiębiorców podkreśla bowiem, że po okresie kryzysu nie będzie można normalnie wrócić do funkcjonowania, dlatego zawieszenie składek jest ich zdaniem niewystarczającym rozwiązaniem. Pod wpływem tych apeli prezydent Andrzej Duda 21 marca poinformował:
– Ustaliliśmy, że zwolnieni z płacenia składek ZUS przez 3 miesiące będą wszyscy samozatrudnieni, mikroprzedsiębiorcy (1-9 pracowników), jeśli ich przychody spadły o więcej niż 50 proc. w stosunku do lutego 2020 r. Natomiast dla wszystkich firm, które utrzymują miejsca pracy, państwo dopłaci do pensji pracowników do 40 proc. średniego wynagrodzenia.

Izba interweniuje w LP
Pandemia to nie tylko problemy z malejącym popytem, zamknięte zakłady i miejsca pracy. W branży drzewnej ta nadzwyczajna sytuacja wpływa na ograniczenia związane z produkcją, wysyłką towarów czy też z harmonogramem odbiorów drewna z Lasów Państwowych. W tej sprawie zainterweniowała Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego, kierując do przebywającego na kwarantannie dyrektora Lasów Państwowych – Andrzeja Koniecznego – list: „Już dziś stoją transporty i produkcja przeznaczona na rynek włoski i chiński. Czy dotknie to także inne rynki europejskie, w tym największego naszego odbiorcę, czyli Niemcy? Na dziś nikt nie zna odpowiedzi. Stoimy natomiast przed faktem znacznego ograniczania produkcji, być może wraz z rozwijaniem się epidemii zdarzą się przypadki kwarantanny całych zakładów. Fakt ograniczania produkcji, braku odbiorów zamówionego towaru już dziś dotknął wiele zakładów drzewnych. W związku z tym zwracamy się do Pana Dyrektora z naszymi postulatami.

  1. Prosimy o odstąpienie od wymogu realizacji harmonogramu odbioru drewna, a co za tym idzie – niekaranie firm za nieodebrane drewno.
  2. Prosimy o wydłużenie terminu płatności z tytułu zakupu surowca do np. 45 dni, przy jednoczesnym utrzymaniu rabatu.
  3. Prosimy o aneks do umów w miejscach, które dotyczą odbioru surowca, cen i terminów.
  4. Brak dodatkowych gwarancji bankowych przy wydłużonym terminie płatności”.
    W odpowiedzi, 17 marca, Lasy Państwowe wystosowały komunikat w sprawie aktualnej sytuacji na rynku sprzedaży surowca drzewnego: „(…) Aktualnie rozważane są wszystkie dostępne działania interwencyjne i systemowe, opierające się o istniejące podstawy prawne, w szczególności wprost o postanowienia w ramach zawartych umów. W przypadku zaistnienia szczególnych przepisów, wprowadzonych specjalnie na czas zagrożenia epidemicznego, będą one również analizowane pod kątem przeniesienia tych rozwiązań na grunt współpracy pomiędzy Lasami Państwowymi a odbiorcami surowca drzewnego. Zgodnie z oczekiwaniami znaczącej części nabywców, aktualnie podstawowym kierunkiem działań mogą być korekty do ustalonych harmonogramów. Ustalenie nowych harmonogramów należy bezpośrednio do stron umowy, przy czym kierownicy jednostek organizacyjnych LP, będący stroną umów, wykażą maksymalną dobrą wolę i staranność przy rozpatrzeniu wniosków poszczególnych odbiorców”.

Co dalej?
Czy trwająca pandemia jest początkiem światowego kryzysu gospodarczego?
Jak podaje Forbes, w sumie, w ciągu pierwszego półrocza w wyniku turbulencji, jakie przynosi koronawirus – od problemów z zaopatrzeniem, aż po odwołanie imprez masowych – PKB zarówno USA, jak i strefy euro ma spaść o około 5 proc.
Z kolei według najnowszych wyliczeń Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w scenariuszu podstawowym obniży ona wzrost PKB Polski o 0,4 proc., zaś w scenariuszu pesymistycznym wzrost PKB obniży się o 1,3 proc. do około 2,0 proc. Spowolnienie gospodarcze o podobnej skali obserwowaliśmy już w poprzednich kryzysowych latach: 2009, 2012 oraz 2013 r. Jednak skala tego kryzysu zależy przede wszystkim od długości trwania pandemii i czasu, jaki będzie potrzebny na to, aby codzienność wróciła na dawne tory.
– Zachowujemy spokój, nie podejmujemy drastycznych kroków i dokładamy starań, aby usprawniać procesy produkcji i dostaw oraz na bieżąco komunikować się z naszymi partnerami biznesowymi z zagranicy – podsumowuje Janusz Gawiński. – Jak do tej pory, nasza firma pracuje bez zmian – biorąc pod uwagę dostawy surowca, przyjmowanie zamówień i ich realizację. Liczymy się jednak z tym, że może się to zmienić. Mimo zamkniętych szkół i konieczności opieki nad dziećmi, skład naszej załogi jest wystarczający do zachowania ciągłości i stabilności produkcji. Jak pokazują najnowsze badania, aż 70 proc. polskich firm z sektora MŚP deklaruje, że w czarnym scenariuszu, który napisał koronawirus, będzie w stanie poradzić sobie na rynku. Należy wierzyć, że doświadczenie w prowadzeniu biznesu, umiejętność reagowania firm w czasie kryzysu, przy deklarowanym wsparciu państwa w tej trudnej sytuacji, pozwolą nam, polskim przedsiębiorcom przetrwać.

~tekst i fot. Katarzyna Orlikowska