Budynek Mjostarnet obala wszelkie mity związane z łatwopalnością konstrukcji z drewna i ich podatnością
na kołysanie.
Kogo innego jak nie Skandynawów można podziwiać za najlepsze praktyki w dziedzinie budownictwa z drewna i umiejętność wspaniałego wykorzystania tego naturalnego surowca, który jest bogactwem Szwecji, Norwegii i Finlandii?
Dlatego nie dziwi, że to właśnie w Norwegii, nad brzegiem największego jeziora tego kraju – Mjosa, w miasteczku Brumunddal, pod koniec marca br. stanął najwyższy drewniany wieżowiec na świecie. Budynek nazywa się Mjostarnet i ma 85,4 m wysokości.
– Chcemy dać przykład, jak zaprojektować odpowiedzialną, zrównoważoną i przyjazną naturalnemu środowisku przyszłość budownictwa, wykorzystując drewno oraz udowodnić, że z drewna można budować nawet drapacze chmur – mówi Morten Kristiansen, prezes firmy Moelven Industrier ASA, która dostarczała do projektu drewniane elementy konstrukcyjne.
Obiekt ma obalić także wszelkie mity związane z łatwopalnością konstrukcji z drewna i ich podatnością na kołysanie. Wydawać by się mogło, że powinna być ona szczególnie duża w przypadku wieżowca Mjostarnet z uwagi na małą szerokość budynku wynoszącą zaledwie 16 m. Aby wyeliminować to zjawisko, zastosowano płyty betonowe na najwyższe siedem pięter. Kołysanie przy silnym wietrze zostało obliczone na ok. 14 cm na górze. Większa waga w kierunku góry sprawi, że kołysanie będzie wolniejsze i nieodczuwalne przez mieszkańców.
Morten Kristiansen podkreśla, że budynek spełnia najbardziej rygorystyczne normy związane z niepalnością – większe niż budynki wykonane ze stali. Kluczem jest użycie ognioodpornych belek z drewna klejonego. W razie pożaru na powierzchni belek tworzy się zwęglona warstwa drewna, która stanowi rodzaj otuliny izolacyjnej zapobiegającej dalszemu paleniu i zniszczeniu konstrukcji. Testy przeprowadzone przez Moelven Industrier wykazały, że nawet pod wpływem długiego działania ognia, przekrój belek praktycznie nie zmniejszy się i będzie w stanie utrzymać całą konstrukcję budynku oraz zapewnić ludziom czas na ewakuację. Ponadto w budynku zainstalowano cały system przeciwpożarowy z najnowocześniejszymi systemami tryskaczy wody. Warto też zaznaczyć, że na każdym piętrze poszczególne apartamenty zostały zaprojektowane i wykonane jako oddzielnie funkcjonujące „komórki przeciwpożarowe”, a więc pożar w jednym pokoju nie spowoduje rozprzestrzeniania się ognia do lokali sąsiadujących.
Wykonawcy wieżowca podkreślają również, że budowa na placu była bardzo prosta dzięki świetnie przygotowanym, prefabrykowanym elementom, które przyjeżdżały gotowe z fabryki na miejsce budowy. Dzięki temu konstrukcję składało się niczym klocki lego, a budowa zajęła tylko 10 miesięcy i – co warto podkreślić – odbywała się w dużej mierze w zimowych miesiącach oraz minusowych temperaturach.
Wieżowiec liczy 18 pięter i oprócz apartamentów o powierzchni od 67 do 149 m2, znajdują się w nim basen, hotel, biura i siedziby różnych instytucji. Zastosowane drewno pochodzi z lasów w okolicy jeziora Mjosa. W zamierzeniu autorów projektu, Mjostarnet ma stać się kolejnym symbolem norweskiej myśli architektonicznej, bez wątpienia też będzie dużą atrakcją turystyczną. Tym bardziej, że zlokalizowany jest przy najważniejszym drogowym szlaku komunikacyjnym Norwegii – drodze E6, łączącej Oslo z północną częścią kraju (odległość miasteczka Brumunddal od Oslo wynosi niespełna 140 km).
Katarzyna Orlikowska