Firma PAGED, która już po raz 42. zawitała w gościnne progi Salone del Mobile w Mediolanie, by zachwycić wszystkich reinterpretacją kolorystyczną swoich znanych wzorów, postawiła na klasykę, ale w nowej odsłonie.
Założony ponad 90 lat temu Paged jest obecnie jednym z pięciu największych producentów sklejki i znaczącym producentem krzeseł drewnianych w Unii Europejskiej, który zatrudnia ponad 2 tys. osób i posiada łącznie sześć zakładów produkcyjnych w Polsce i Estonii. To liczby, które mogą robić wrażenie. Jednak nawet one nie zmienią faktu, że marka meblarska Paged nie jest szerzej znana na świecie. I bynajmniej nie chodzi o produkty, a o samą markę, na co zwracał uwagę Michał Mróz, dyrektor zarządzający Paged Meble. Ta, choć w naszym kraju zapewne szeroko kojarzona, przynajmniej przez starsze pokolenie użytkowników i fanów mebli giętych, poza jego granicami często pozostaje nierozpoznawalna. Wszystko ze względu na to, że gros jasienickiej produkcji do sprzedaży trafia pod inną nazwą. Ten stan ma się zmienić, podobnie jak zaczyna się zmieniać sam Paged. Czujni fani marki zauważyli zapewne, że coś „drgnęło” na stronie firmy poświęconej meblom, że w przestrzeni medialnej dzieje się więcej, jednolicie, śmielej, a to wszystko można uznać za pierwsze jaskółki, które wieszczą większe zmiany.
Ekspozycja w wykonaniu Mai Ganszyniec
Jedną z nich była prezentacja firmy na Salone del Mobile w Mediolanie – najbardziej prestiżowych targach designu w Europie, na których Paged prezentuje swoje wyroby już od 1954 r. W tym roku postawił na klasykę, ale w całkowicie nowej interpretacji, zapraszając do współpracy znaną projektantkę Maję Ganszyniec, która stawia na kompleksowe podejście do procesu projektowania. Mediolańskie stoisko firmy trafiło więc w ręce artystki nietuzinkowej, stawiającej na relacje i emocje.
– Pracując nad koncepcją stoiska, wzięliśmy sobie do serca głównie drewno, które jest najważniejszym surowcem w produkcji Pagedu. Piękne, drewniane krzesła szanujemy przez wiele lat, natomiast stoiska, budowane głównie z materiałów naturalnych, niestety, powodują ogromne straty. Dlatego zaprojektowaliśmy stoisko w bardzo zrównoważony sposób, wykorzystując cyrkularne założenia oraz ograniczając ilości materiałów drewnopodobnych. Na stoisku pokazujemy trzy najważniejsze obszary marki, czyli produkty historyczne dziedzictwa Thoneta, modele vintage z lat 60. i 70., które tak dobrze pamiętamy z naszych domów, oraz modele bardzo współczesne, zaprojektowane przez współczesnych projektantów. Chcieliśmy pokazać, jak te trzy grupy produktów pięknie ze sobą współpracują we wnętrzu, jak można się nimi bawić, jak można je mieszać. I te różne okresy historyczne – przeszłość, ale też współczesność – są związane piękną paletą kolorystyczną. W zasadzie jest to główna, bardzo prosta, ale mamy nadzieję ważna myśl, którą na tym stoisku chcemy przekazać – opowiadała Maja Ganszyniec, autorka ekspozycji.
Mediolańska ekspozycja bazowała na naturalnej palecie kolorystycznej, wprost idealnie wpasowującej się we współczesne wnętrza, a także oddawała ducha czasów, skupionego na przyrodzie i naturze. Podstawą są oczywiście meble gięte, drewniane, na wskroś naturalne, ale wzbogacone o dodatkowe kolory, pokazane w inny, nowszy, ale przy tym niemniej piękny sposób. To sprawia, że klasyki, często kojarzone z wnętrzami ciężkimi, nieco staroświeckimi, zyskują na nowoczesności, a zarazem na lekkości, która wszak gięcinę charakteryzuje. Dzięki temu to, co niegdyś zdobiło salony mieszczan, dziś może być ozdobą kolekcji każdego młodego człowieka.
– Tradycyjne, rzemieślnicze techniki pracy z drewnem to rzadkość w dzisiejszych czasach, tym większą przyjemnością była możliwość stworzenia mebla właśnie za pomocą ludzkich rąk. W naszym projekcie chcieliśmy skupić się na charakterystycznych dla marki elementach, takich jak gięte drewno i wyploty z rattanu – znamy przecież wiele ikonicznych krzeseł zaprojektowanych tą techniką. Jednak trochę przekornie postanowiliśmy zaprojektować stoliki kawowe i w ten sposób pokazać, jak uniwersalne są te materiały. W rodzinie stolików DRUM zaproponowaliśmy dwa nowe kształty i rozmiary, mogące funkcjonować osobno i razem. Obie formy oparte są na tej samej zasadzie – drewniany blat zamknięty został w obłej pętli z gięciny, a dolna półka, lekka i ażurowa, to naturalny wyplot, naciągnięty na drewnianej ramie. To od właściwego naciągu zależy jakość mebla i właśnie ten element, napięty jak bębenek, stał się inspiracją dla nazwy – o swojej koncepcji ekspozycji opowiada jej autorka.
Tradycja nie musi ograniczać
Paged w Mediolanie zaprezentował jeszcze więcej nowości. Jak już wspomniałem, fabryka z Jasienicy stawia na zmianę w filozofii postrzegania marki. Dlatego też właśnie w trakcie trwania Salone del Mobile zaprezentowano nową identyfikację wizualną, zgodną z wartościami marki – skupieniem na współczesności, przy jednoczesnym poszanowaniu tradycji. Według słów przedstawicieli firmy, nowe kolory i nowe podejście do projektowania oraz przemyślana koncepcja stoiska to wyraz ewolucji Pagedu, który pozostając wierny swoim korzeniom, nieustannie szuka nowych ścieżek rozwoju.
W ramach tej wierności tradycjom już niedługo jasienicka fabryka mebli giętych może stać się punktem obowiązkowym na mapie nie tylko wycieczek szkolnych z okolic, ale też wszystkich, którzy meblami się fascynują. Wśród planów, które zapoczątkowane zostały procesem odświeżenia kolekcji i prezentacją nowej identyfikacji wizualnej, jest miejsce na stworzenie quasi-muzeum, które pokazywałoby dorobek historyczny marki, a przy okazji ją, jej produkty i dziedzictwo, które jest jej udziałem, promowało. Wszystko to ma na celu także zachowanie sztuki gięciarskiej wiecznie żywą, w formie, w jakiej funkcjonuje już od ponad stu lat. – W ciągu najbliższych kilku lat chcemy mocno postawić na wzmocnienie własnej marki, dlatego podjęliśmy współpracę z uznanymi projektantami, czego efektem jest stworzenie kolekcji opartej o nasze klasyczne wzory w nowych odsłonach i nowej kolorystyce. Planujemy usprawniać spółkę operacyjnie, inwestować w innowacyjne technologie produkcji krzeseł i efektywniej przenosić wiedzę o rynku i klientach do firmy, lecz nie chcemy przy tym oddawać komuś innemu swojego wzornictwa, umiejętności i unikalnej technologii ręcznego gięcia drewna, którą na świecie może wykorzystywać zaledwie kilka firm – mówi o planach na przyszłość Michał Mróz.
~basza