Dwudniowa Ogólnopolska Narada o Lasach miała być początkiem dialogu o przyszłości polskiego leśnictwa oraz losach przemysłu drzewnego. Okazała się jednak raczej happeningiem politycznym, który na nowo zdefiniował pojęcie „dialogu”.
„Zaczynamy szeroki dialog o tym, jak zmienić filozofię myślenia o lasach. Możliwe jest zwiększenie ochrony najcenniejszych przyrodniczo i społecznie lasów, a jednocześnie zapewnienie polskiemu przemysłowi odpowiedniej ilości drewna. Angażujemy społeczeństwo obywatelskie w dialog, aby wspólnie wypracować nową formułę dla funkcjonowania lasów w Polsce” – tymi słowy Ministerstwo Klimatu i Środowiska zainicjowało dwudniowe spotkanie, którego uczestnicy mieli zmierzyć się z podstawowym pytaniem o przyszłość rodzimego leśnictwa, a także – co nieuniknione – przemysłu drzewnego. Do rozmów zaproszono nieomal wszystkich zainteresowanych – leśników i naukowców, przedstawicieli branży drzewnej i przedsiębiorców leśnych, przyrodników, społeczników i ekologów; nieco tylko zabrakło reprezentacji myśliwych. Ogólnopolska Narada o Lasach (ONoL) miała w ten sposób zapoczątkować szeroką debatę w środowisku. Miała.
Każdy przedstawia swój punkt widzenia
Formuła dwudniowego spotkania opierała się na części referatowej, gdzie głos zabierali przedstawiciele różnych grup zainteresowania, oraz rozmowach w tzw. podstolikach, przy których spotykali się wszyscy zainteresowani podzieleni w zależności od tematyki rozmów – od prawnych aspektów zmian w lasach, poprzez przyrodnicze, po gospodarcze i społeczne.
Część referatowa miała na celu przybliżenie problematyki i przedstawienie różnych punktów widzenia na „propozycje”, jakie obecny rząd przedstawił na początku swojej kadencji, a więc zmniejszenie o 20 proc. powierzchni lasów użytkowanych gospodarczo.
Niestety, same rozmowy odbywały się już w cieniu moratorium, które ten plan po części wprowadziło już w życie, wywołując liczne protesty wśród przedsiębiorców z terenów nim objętych. Na kilka dni przed ONoL w Białymstoku odbył się już drugi protest w tej sprawie, zrzeszający ok. 300 przedstawicieli branży drzewnej z woj. podlaskiego i nie tylko. Halina Karpowicz, liderka konsorcjum firm leśnych z Supraśla i jedna z liderek Protestu Branży Drzewnej, przemawiając podczas tego wydarzenia, mówiła:
– Obecna władza, zasłaniając się ochroną środowiska, chce zrobić z naszych lasów rezerwaty, niszcząc tym samym zrównoważoną gospodarkę leśną. Tak drastyczne ograniczenia mogą przynieść skutki odwrotne do zamierzonych.
Nic więc dziwnego, że temat tego moratorium oraz planów, jakie MKiŚ ma wobec lasów, pojawiał się w większości wystąpień, budząc wątpliwości o różnym stopniu nasilenia wśród każdej ze stron.
Wytyczne do dalszych prac
Dzień drugi ONoL to dyskusje w węższym gronie, bardziej merytoryczne, które w swym założeniu miały wypracować „mapę drogową” dojścia do porozumienia (czyt.: zatwierdzenia pomysłu MKiŚ), a także zapoczątkowania dialogu pomiędzy poszczególnymi zainteresowanymi stronami, ale już bardziej personalnie. Pomysł ten pozwolić miał na bliższe poznanie problematyki, która interesuje każdą ze stron, a zarazem dać możliwość przedstawienia swoich racji, obaw i oczekiwań. Aby nie doprowadzić do eskalacji konfliktu, każdy podstolik miał przydzielonego, bezstronnego moderatora oraz pracownika MKiŚ, służącego radą i pomocą.
Efekty obrad, pod postacią tez, które miały wzmocnić ochronę lasów cennych przyrodniczo i ważnych społecznie, podane pod koniec drugiego dnia do wiadomości wszystkich zainteresowanych, w założeniu miały pomóc ministerstwu nie tylko w wyborze najistotniejszych problemów, które budzą wątpliwości każdej ze stron biorących udział w dialogu, ale też wskazać najistotniejsze kwestie, które takowych nie wywołują.
Narada podsumowana została zapewnieniem, że dialog dopiero się rozpoczyna, a ONoL jest jego początkiem.
Coś poszło zdecydowanie nie tak…
Niestety, nie da się ukryć, że były to stwierdzenia raczej życzeniowe, gdyż raptem dwa dni później MKiŚ, głosem ministry Pauliny Hennig-Kloski, przedstawiło wnioski, jakie podobno wyciągnęło z ONoL.
– Sztuką dobrego zarządzania jest wsłuchiwanie się w głos wszystkich zainteresowanych stron. Podczas Ogólnopolskiej Narady o Lasach spotkały się strony o różnych interesach, różnych poglądach i ideach. Jestem zbudowana tym, jak uczestnicy Ogólnopolskiej Narady o Lasach ten dialog prowadziły.
„Zbudowana” ministra w kolejnych słowach ogłosiła, że nie tylko podtrzymuje moratorium, które było de facto kością niezgody, ale też je rozszerzy. Co więcej, zakomunikowała, że efektem dwudniowej Narady było… stworzenie planu ochrony dla dziewięciu największych aglomeracji w kraju, a także powołanie „kilkuset” – jak wspomniał wiceminister Mikołaj Dorożała – rezerwatów.
– Podczas Ogólnopolskiej Narady o Lasach osiągnęliśmy kompromis pomiędzy Lasami Państwowymi a stroną społeczną i przyrodniczą co do funkcji przyrodniczych lasów. Dziś stoimy przed szansą powiększenia w Polsce liczby rezerwatów. Liczymy na stworzenie kilkuset nowych.
Jakby tego było mało, tuż po ONoL dyrektor generalny Lasów Państwowych otrzymać miał pismo, w którym MKiŚ, w osobie wiceministra Dorożały, miało „zasugerować”, w ramach wyciągnięcia dłoni na zgodę, wycofanie wniosków sądowych wobec osób, które protestowały przeciw wycince. Ministerstwo także postanowiło, tym razem w ramach monologu, rozpocząć dyskusję na temat zaprzestania spalania drewna pełnowymiarowego w energetyce.
…
Co więc o ONoL mówią jej uczestnicy? Jako przedstawiciel czasopisma, które zajmuje się problematyką przemysłu drzewnego, zapytałem o to m.in. obecnego podczas obu dni Narady, i biorącego udział w obu jej częściach, Jędrzeja Kasprzaka, a także starałem się znaleźć w wypowiedziach innych grup to, co przemysłu dotyczy.
– Mam bardzo mieszane odczucia związane ze sposobem uzgadniania tak istotnych kwestii, jakimi są wyłączenia dużej części polskich lasów z użytkowania. Z jednej strony już od dawna, podobnie jak bardzo wielu leśników, dostrzegałem potrzebę powiększenia powierzchni obszarów objętych ochroną. Jest bardzo wiele powierzchni w lasach, które są trudno dostępne, najczęściej też charakteryzują się sporym bogactwem przyrodniczym. Prowadzenie normalnej gospodarki leśnej nie ma tam sensu. Podobnie lasy wokół miast powinny też być zagospodarowywane w inny sposób. Z drugiej strony jednak, jeżeli wyłączenia mają objąć znaczącą część lasów, to powinno to być dobrze zaplanowane, rozłożone w czasie i poprzedzone badaniami przyrodniczymi, badaniami skutków społecznych i gospodarczych. Powinny zostać ustalone też metody uzupełnienia spodziewanych braków drewna (w tym przez intensywniejsze pozyskanie na obszarach typowo gospodarczych) oraz powinien zostać utworzony system rekompensat strat, które poniosą przedsiębiorcy.
Mówiąc bardzo prosto: powinniśmy wiedzieć, ile to będzie kosztowało i czy nas na to stać. Taka decyzja, w oparciu o pełną wiedzę dotyczącą skutków, powinna być podjęta przez cały rząd. Decyzja ta dotyczy nie tylko przyrody, ale także miejsc pracy, dochodów do budżetu. Mam wrażenie, że kwestie gospodarcze i społeczne są przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska traktowane ze sporo mniejszą uwagą niż kwestie przyrodnicze. Świadczyć o tym mogą wypowiedzi minister Pauliny Hennig-Kloski i wiceministra Mikołaja Dorożały podczas konferencji prasowej zorganizowanej w resorcie 25 kwietnia 2024 roku.
Zapowiedziano szereg działań związanych z ograniczeniami gospodarki leśnej, w tym pozyskania drewna, np. kontynuowanie, a nawet rozszerzenie obszarów objętych moratorium, ochrona lasów ważnych społecznie wokół metropolii. Nieznane są skutki ekonomiczne tych działań, nawet nie wspomniano o potrzebie ich rozpoznania. Jesteśmy w okresie recesji, która wg niektórych ekonomistów może się jeszcze bardzo pogłębić. W związku z tym należy bardzo dbać o dochody państwa, o miejsca pracy. Oprócz słów, i to niezbyt wielu, brakuje działań, które pozwoliłyby mieć nadzieję, że interesy przemysłu drzewnego i firm świadczących usługi leśne, a przede wszystkim zatrudnionych w nich pracowników będą brane pod uwagę na równi z interesami NGO-sów.
Polskie leśnictwo wymaga zmian. Zmian dotyczących ochrony przyrody, ale także organizacji i zarządzania Lasów Państwowych, ich współpracy z przemysłem drzewnym i zulami. Nie sposób wypracować rozsądnych rozwiązań, które mogłyby funkcjonować przez kilkanaście następnych lat, podczas kilku dni Narady o Lasach. W celu uzgodnienia krajowej wersji standardu FSC grupa robocza, składająca się z przyrodników, leśników, strony społecznej i przemysłu drzewnego, spotykała się co miesiąc przez 3 lata. Niestety, w efekcie z negatywnym skutkiem. Pokazuje to jednak, że uzyskanie konsensusu pomiędzy różnymi grupami interesów wymaga sporo czasu i wysiłku. Ważne, aby prace były prowadzone w pełni transparentnie i z zachowaniem poszanowania głosów wszystkich zainteresowanych stron.
W liście otwartym, jaki do premiera Donalda Tuska wystosowali przedstawiciele przedsiębiorców z sektora drzewnego, jest już nieco „ostrzej”: „(…) Dlaczego ani słowo o tych zaawansowanych i bardzo istotnych w świetle celów Narady działaniach nie padło z ich strony podczas tego spotkania? Okazuje się, że jego uczestnicy pracowali nad koncepcjami i prawnymi uwarunkowaniami ich wdrożenia, gdy Ministerstwo Klimatu i Środowiska już dawno podjęło w tych sprawach decyzje.
Odbieramy to jako przejaw jawnego zlekceważenia głosów szeregu ekspertów, leśników, przedstawicieli przemysłu drzewnego i zakładów usług leśnych. To oczywista polityka „faktów dokonanych”, idealnie naśladująca politykę niedawno zakończonych rządów poprzedniej ekipy. Nie tego oczekiwaliśmy, idąc w październiku na wybory.
Wnosimy o natychmiastowe zawieszenie tych decyzji do czasu wypracowania porozumienia ze wszystkimi interesariuszami, a zwłaszcza z ewidentnie pomijanym tu przemysłem drzewnym, co musi być poprzedzone konkretnymi analizami skali i skutków objęcia nowych terenów każdą możliwą formą ochrony, ustaleniem rozwiązań chroniących przedsiębiorców i opracowaniem rozłożonego w czasie harmonogramu projektowanych zmian. Jako gałąź gospodarki, tworząca aż 6 proc. PKB, a równocześnie jako reprezentanci 400 tys. zatrudnionych w niej pracowników, mamy prawo tego oczekiwać.
Oczekujemy też, że decyzje tak znaczące dla stanu przyrody, gospodarki kraju i społeczeństwa zostaną podjęte po ich gruntownym przygotowaniu i konsultacjach oraz – co istotne – przy udziale wszystkich resortów, których one dotyczą – a więc odpowiedzialnych nie tylko za środowisko, lecz też za stan gospodarki i finanse państwa. W związku z przedstawionym problemem, który dotyczy mienia Skarbu Państwa, proponujemy, aby prace nad jego rozwiązaniem zostały przekazane Komitetowi Ekonomicznemu Rady Ministrów. Ze względu na złożoność tematu, który wymaga koordynacji działań różnych ministerstw i organów państwowych, uważamy, że to właśnie ten Komitet jest właściwym organem do kontynuacji prac. W skład Komitetu Ekonomicznego wchodzi Minister Finansów jako przewodniczący, Minister Rozwoju i Technologii jako wiceprzewodniczący oraz Minister Klimatu i Środowiska jako jeden z członków. W ramach prac komitetu są więc zaangażowane wszystkie resorty, które są pośrednio lub bezpośrednio związane z omawianą sprawą. Taka szeroka współpraca międzyresortowa zapewni kompleksowe podejście do problemu i pozwoli na wypracowanie skutecznych rozwiązań” (…).
Do sprawy odnieśli się także leśnicy, publikując na stronie Lasów Państwowych własne podsumowanie Narady, w którym m.in. czytamy, że: „(…) Leśnicy przygotowali na Ogólnopolską Naradę o Lasach propozycję kompleksowych rozwiązań dotyczących zwiększania społecznych i ochronnych funkcji lasów. Rozwiązania bazują na jednolitych kryteriach, wg których będą proponowane obszary do wyłączenia z pozyskania i częściowego wyłączenia z pozyskania drewna. Kryteria odnoszą się do charakterystyki przyrodniczej siedlisk leśnych. Ostateczny wybór miałby zostać potwierdzony przez nadleśnictwa, po uwzględnieniu lokalnych uwarunkowań. (…) Transformacja to określenie, którego należy również używać wobec przemian, jakie dziś zachodzą w polskim leśnictwie. Powinna odbywać się wg reguł zaakceptowanych przez wszystkie strony. By jej efekt cieszył – a z całą pewnością nie krzywdził którejś z grup – ten proces wymaga zaakceptowania koniecznego tempa. Szczytne idee nie mogą być realizowane w przekonaniu, że cel uświęca środki”.
Oczywiście nie mogło także zabraknąć wypowiedzi strony przyrodniczo-ekologiczno-społecznej: „(…) Organizacje pozarządowe biorące udział w Naradzie zdają sobie sprawę z istotności drewna jako ekologicznego i trwałego surowca. Jednocześnie mają świadomość, że wyłączenie z użytkowania 20 proc. powierzchni lasów może spowodować zmniejszenie pozyskania i podaży drewna. Dlatego zapisane w umowie koalicyjnej wyłączenie z użytkowania 20 proc. powierzchni lasów wymaga działań organizacyjnych i finansowych w celu sprawiedliwej rekompensaty społecznej kosztów wprowadzonych zmian.
Niezbędne są także zmiany, które zmniejszą marnowanie drewna poprzez: wprowadzenie zakazu spalania pierwotnej biomasy drzewnej w energetyce zawodowej, wprowadzenie zakazu eksportu nieprzetworzonego drewna poza UE, wprowadzenie obowiązku kaskadowego wykorzystania drewna, w tym recyklingu drewna poużytkowego, ograniczenie wykorzystania jednorazowych papierowych opakowań.
Organizacje zauważają też, że poza wyłączeniem 20 proc. lasów z wycinek potrzebny jest nowy paradygmat leśnictwa odzwierciedlający zmieniające się w dobie katastrofy klimatycznej potrzeby ludzi, przyrody i klimatu.
Organizacje uczestniczące w Naradzie zwracają uwagę, że nie można traktować dwudniowego posiedzenia jako zamkniętej całości, a jedynie jako wstępny etap procesu, który powinien być starannie zaprojektowany i zaplanowany. Oczekujemy od Ministerstwa Klimatu i Środowiska przeprowadzenia tego procesu w sposób przemyślany, a jednocześnie sprawny”.
Z dużej chmury żaden deszcz
W ramach podsumowania, jako uczestnik zarówno części referatowej, jak i przysłuchujący się części „kameralnej”, a także człowiek, który widzi racje każdej ze stron, mogę powiedzieć jedno – chyba nikt z zebranych tak naprawdę nie wiedział, co spotkanie ma przynieść – poza nadzieją rozpoczęcia rozmów – ani o czym tak naprawdę toczą się rozmowy. Oczywiście – moratorium, 20 proc. wyłączeń, przyroda – to tematy znane, ale jaki jest cel, do którego wszyscy dążą? Szczerze? Chyba tylko polityczny, ponieważ odnoszę wrażenie, a po lekturze wielu wpisów w mediach społecznościowych uczestników ONoL urasta ono w pewność, że był to polityczny happening, który miał pokazać, że „jako ministerstwo rozpoczynamy dialog, ale na naszych warunkach i tylko po to, by i tak zrobić wszystko po swojemu”.
Fot. źródło: Ministerstwo Klimatu i Środowiska
~Bartosz Szpojda