W tartaku braci Gałków zakończono inwestycję za 35 mln zł

W tartaku braci Gałków zakończono inwestycję za 35 mln zł

Tartak Gałka to największy producent deski paletowej w Polsce. Na początku marca firma otworzyła nowy
zakład produkcyjny w podhalańskim Jordanowie, zmieniła nazwę i rozpoczęła produkcję palet EPAL.

Katarzyna Orlikowska

Obecnie w naszej branży częściej słyszymy o zamykaniu zakładów czy ograniczaniu produkcji niż o tak znaczących inwestycjach, jakie w minionych miesiącach zrealizował Tartak Gałka…
Damian Gałka: Budowa naszego kolejnego zakładu wyniknęła z chęci dalszego rozwoju i wejścia w segment produkcji palet, a nie tylko – jak do tej pory – desek paletowych. Od lat 90. XX wieku nasza firma posiada tartak produkujący deski paletowe w Bystrej Podhalańskiej. Został on założony jeszcze przez naszego ojca – Józefa Gałkę. Po śmierci taty przejęliśmy kierowanie zakładem wraz z bratem Kamilem i przez lata rozwijaliśmy produkcję, wyrastając na krajowego lidera w segmencie desek paletowych. Dobra koniunktura panująca na rynku w minionych latach była dla nas impulsem do wybudowania nowego zakładu w sąsiadującym z Bystrą Jordanowie. Tam obok deski paletowej produkujemy również palety EPAL, bo kilka tygodni temu podpisaliśmy umowę licencyjną z PKN Epal, co wymaga od nas spełnienia wszelkich parametrów jakościowych i wymiarowych wytwarzanych palet.

Inwestycja w Jordanowie jest niemała, bo szacujecie, że jej koszt wyniósł 35 mln zł…
D.G.: A co równie istotne, prawie w całości sfinansowaliśmy ją z własnych środków. Budowę zakładu w Jordanowie rozpoczęliśmy 1 kwietnia 2019 roku, a produkcja w nim ruszyła na początku marca bieżącego roku. Na inwestycję składa się nowa hala produkcyjna o powierzchni 3500 m2, budynek socjalny, kotłownia i nowy park maszyn. Linia przetarcia wyposażona jest we frezotraki MS Maschinenbau, wielopiłę Svitavy, a sortowanie drewna odbywa się na linii austriackiej firmy Springer, kapowanie i układanie desek – na linii słowackiej firmy Mtec, zaś linia do zbijania palet jest włoskiej firmy Storti, o wydajności przeszło 2000 sztuk palet na zmianę. Obróbka termiczna palet odbywa się w komorach firmy LE.KO z elektronicznym systemem pomiaru wilgotności i możliwością generowania raportów. Jednorazowy wsad zainstalowanych komór sięga 600 m3.

Nie zakładaliście kupna linii przetarcia od jednego dostawcy?
D.G.: Prowadziliśmy rozmowy z austriackim dostawcą, ale koszty okazały się zbyt wysokie. A że mamy duże doświadczenie w przetarciu drewna oraz wiemy, czego oczekujemy i potrzebujemy, więc nie chcąc przepłacać, skomponowaliśmy linię z urządzeń firm, które sprawdziły i sprawdzają się w naszym zakładzie w Bystrej.

Czy produkcja w jordanowskim zakładzie prowadzona jest już na pełnych mocach przerobowych?
D.G.: Obecnie pracujemy na około 40 proc. mocy, ale zakładamy, że w przyszłym roku – choć oczywiście wiele zależy od rozwoju obecnej sytuacji związanej z pandemią – będzie to już 100 proc. W nowym zakładzie docelowa wielkość przetarcia ma wynosić 200 tys. m3/rok i około 1 mln europalet rocznie, produkowanych z własnych komponentów: desek i wsporników. A więc za sprawą tej inwestycji podwoimy produkcję deski paletowej, która w obu zakładach powinna wynieść łącznie 400 tys. m3. Obecnie w zakładzie w Jordanowie pracujemy na dwie zmiany, przecierając 400 m3 oraz produkując 1800 europalet na zmianę.

Otwarcie nowego zakładu zbiegło się w czasie z rozwojem pandemii koronawirusa na świecie, która mocno wpływa na koniunkturę firm produkcyjnych. W jakim stopniu spowolnienie odczuwane jest przez Tartak Gałka?
D.G.: Naszą inwestycję zaczynaliśmy w zeszłym roku, kiedy w branży panowała wzrostowa koniunktura. Obecnie, oczywiście tak jak większość firm, odczuwamy skutki pandemii, dlatego ograniczyliśmy produkcję całościowo o około 20 proc. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co wydarzy się w przyszłości, ale robimy swoje, mając nadzieję, że niedługo będzie lepiej. Mamy kapitał, nie jesteśmy obłożeni kredytami i produkujemy wyroby potrzebne nawet w czasie epidemii wirusa do przewożenia najróżniejszych produktów. Więc nawet w takim okresie na nasze wyroby jest popyt na rynku.

Na jakie główne rynki sprzedawane są produkty Waszej firmy?
D.G.: Głównym rynkiem zbytu, stanowiącym około 50 proc., jest rynek krajowy. Następnie są to rynki eksportowe, takie jak Włochy, Czechy, Belgia czy Holandia.

Nowa inwestycja stała się także impulsem do zmiany nazwy firmy. Skąd ta decyzja?
D.G.: Przez 30 lat nasza firma funkcjonowała pod nazwą Trak-Drew, prowadząc dwa rodzaje działalności. Pierwsza to usługi transportowe drewna, od czego historia naszej firmy rozpoczęła się, a druga to przetarcie i produkcja deski paletowej. Po zakończeniu inwestycji w Jordanowie, postanowiliśmy zmienić nazwę firmy i rozróżnić także profile naszej działalności. Postawiliśmy na nasze nazwisko, gdyż za dużo w naszej branży jest firm, które w nazwach mają „trak” albo „drew”. I tak teraz Tartak Gałka to dwa zakłady: w Bystrej i Jordanowie, produkujące deski paletowe i palety, a Gałka Trans definiuje prowadzone przez nas usługi logistyczne. Posiadamy 100 własnych pojazdów do transportu drewna i wyrobów z drewna, a w obu firmach pracuje łącznie około 300 osób.

Własna flota transportowa na pewno ułatwia kupno surowca, a potem handel wyrobami…
D.G.: Z pewnością, gdyż surowiec do przerobu kupujemy nie tylko w Polsce – w Lasach Państwowych, ale także w lasach państwowych Czech i Słowacji. Współpracę z rodzimymi LP oceniamy dobrze, choć w porównaniu do lasów czeskich czy słowackich, LP za późno reagują na zmiany koniunktury czy cen i są mniej elastyczne. Mówiąc o innych problemach, bolączką naszej branży jest też jej mała rentowność. I ona spada co roku. Bo koszty prowadzenia działalności rosną, a ceny produktów końcowych niespecjalnie można podnosić, chcąc zatrzymać klientów. Jednak w obliczu tych i innych problemów, każda firma może odnaleźć własną ścieżkę rozwoju. My postawiliśmy na odważne inwestycje, a dzięki tej najnowszej staliśmy się trzecim co do wielkości największym tartakiem w Polsce.

Dziękuję za rozmowę.