O wpływie produkcji energii z biomasy leśnej na gospodarkę i środowisko Polski w świetle toczących się negocjacji na temat zmian europejskiej dyrektywy OZE dyskutowano 26 stycznia w Centrum Konferencyjnym PAP w Warszawie. Organizatorem wydarzenia był Instytut Spraw Obywatelskich.
W dyskusji uczestniczyli: Augustyn Mikos z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot, Tomasz Majerowski z dyrekcji Lasów Państwowych oraz Radosław Omachel – dziennikarz „Newsweeka”, Jędrzej Kasprzak – przewodniczący Stowarzyszenia Producentów Płyt Drewnopochodnych (online). Debatę poprowadził Piotr Skubisz z Instytutu Spraw Obywatelskich.
Dyskusję rozpoczęto od przypomnienia artykułu Radosława Omachela „Tiry z drewnem przekraczają bramy elektrowni co kilka minut. Z dymem idzie tu 20 hektarów lasów na dobę?”.
– Jestem dziennikarzem ekonomicznym. Próbowałem opisać grę popytu i podaży na tym rynku – stwierdził autor tekstu. Samorządy zamieniają kotły węglowe na zasilane biomasą. Jest coraz więcej tego typu inwestycji. Rośnie popyt na drewno opałowe również wśród odbiorców indywidualnych. Wybuch wojny w Ukrainie spowodował zakaz importu drewna z Białorusi i Rosji. Ceny drewna rosną. To wszystko dzieje się na tle dyskusji, czy biomasa drzewna nadal powinna być spalana jako OZE.
Wskazano, że w Polsce istnieje problem z klasyfikowaniem drewna do spalenia.
– Powinno zostać wprowadzone rozporządzenie określające parametry drewna energetycznego. Niestety dotąd nie zostało ono w Polsce wydane – podkreślił Augustyn Mikos. Ministerstwo Klimatu i Środowiska oświadczyło, że wyda takie rozporządzenie dopiero po wprowadzeniu zmian w europejskiej dyrektywie RED, nad którą toczą się właśnie dyskusje.
Urząd Regulacji Energetyki, który powinien czuwać nad tym, co trafia do pieców zakładów energetycznych, zdaniem Najwyższej Izby Kontroli nie tylko tego nie sprawdza, ale i nie ma ku temu narzędzi.
Stosownego rozporządzenia krajowego brakuje od 2016 roku. Pojawiające się głosy o spalaniu lasów spowodowały, że Lasy Państwowe wydały dookreślenie sortymentów najgorszego gatunku drewna.
– W Polsce obowiązuje system klasyfikacji jakościowo-wymiarowej, określa się wymiary i wady drewna, a nie to, do czego może zostać wykorzystane – wyjaśniał Tomasz Majerowski.
Był to również okres walki z kornikiem. Przepis powstał po to, żeby zaatakowane przez korniki, ścięte drewno mogło być spalane.
– Lasy nie poszły do pieca. Degradację udało się powstrzymać – zapewniał przedstawiciel Lasów Państwowych.
Augustyn Mikos przypomniał postulaty organizacji pozarządowych:
– wprowadzenie opartej na wiedzy naukowej definicji pierwotnej biomasy drzewnej (bez wyjątków),
– zaprzestanie zaliczania biomasy drzewnej do celów OZE w 2027 roku,
– kaskadowe wykorzystanie drewna (wprowadzone aktem delegowanym).
Co z odbiorcami indywidualnymi? „Nie dopłacać do spalania drewna w dużych zakładach energetycznych. Energetyka obyłaby się bez dopłat. Nie mówimy przecież, żeby zabraniać ludziom palić w kominkach” – precyzował Mikos.
Roczne dopłaty do spalania biomasy w Polsce wynoszą 1 mld zł. Te pieniądze można by przeznaczyć na docieplanie domów, fotowoltaikę i w ten sposób zmniejszać zapotrzebowanie na spalanie drewna, biomasy.
– Obecna sytuacja jest trudna również dla producentów płyt drewnopochodnych. „Nasza branża jest w stanie wykorzystać do produkcji płyt każdy rodzaj drewna, łącznie z wtórną biomasą, drewnem poużytkowym. Dla nas spalanie każdego włókna drzewnego jest stratą – mówił Jędrzej Kasprzak.
Spalająca drewno subwencjonowana energetyka zawodowa jest dla branży producenckiej konkurencją, z którą nie mogą walczyć. Nie mają dopłat.
Polska znajduje się w czołówce krajów UE, które najwięcej dopłacają do spalania biomasy drzewnej. Dla Jędrzeja Kasprzaka spalanie drewna w zakładach energetycznych to najmniej rozsądny sposób realizowania założeń OZE. Piotr Skubisz przypomniał, że od 2008 roku w Polsce zużycie drewna w energetyce wzrosło 140-krotnie. Augustyn Mikos apelował o wielką rozwagę w podchodzeniu do gospodarowania drewnem. Z kolei Tomasz Majchrowski zapewniał, że Lasy Państwowe nie działają na zasadzie popytu i podaży, ale mają własne plany, zatwierdzane przez ministerstwo (tzw. PUL).
~ źródło: Fundacja Instytut Spraw Obywatelskich