Gazeta Przemysłu Drzewnego 10/2021

3 październik 2021 R E K L A M A Trudno będzie kolejnym dyrektorom generalnym Lasów Państwowych pobić rekord sprzed ponad roku An- drzeja Koniecznego, który po jednym dniu od nominacji musiał odwoływać z funkcji dyrektora regionalnego LP w Poznaniu panią niespełniającą wy- magań zawodowych. Sam niedawno trafił na to stanowisko w poznańskiej dyrekcji, natomiast jego następca, pełniący obowiązki dyrektora gene- ralnego LP, kontynuuje niechlubny obyczaj odwoływania dyrektorów re- gionalnych, zanim zdążą zrobić coś dobrego lub bardzo złego. 16 lipca na stanowisko dyrektora wrocławskiej dyrekcji Józef Kubica powołał Fran- ciszka Kiepurę, a 8 września powołał kolejnego p.o. – Tomasza Olszew- skiego. Takie decyzje, podejmowane w przeciągu prawie 8 tygodni, nie świadczą o powierzaniu odpowie- dzialnych stanowisk ludziom, którzy zasługują na nie, ani też o powołują- cym, że potrafi mądrze kierować tak ważną organizacją państwową, jaką są Lasy Państwowe. Nie bez przyczy- ny zatem wśród leśników krąży aneg- dota, że dopiero co powołany dyrek- tor nawet nie zdąży z tą nominacją dojechać do najbliższego skrzyżowa- nia, a już e-mailem jest odwoływany! Częste podpisywanie nomina- cji i odwołań zajmuje sporo cennego czasu, więc może dlatego brakuje go sternikowi LP na spotkanie z przed- stawicielami nabywców drewna, żeby porozmawiać o ich oczekiwaniach i skonsultować je przed ogłoszeniem? Tak jak było przez lata, co oczywiście nie znaczy, że reagowano pozytywnie na wszystkie oczekiwania przemysłu drzewnego, ale przynajmniej widać było objawy poważnego traktowania nabywców przez sprzedawcę mono- polistę. Za obecnego rządu, nawet tę odrobinę satysfakcji odebrano partne- rowi, który do kasy LP wpłaca rocznie około 9 mld zł. Każdy inny, cywilizo- wany dostawca surowca, mając takich stałych odbiorców, gwarantujących mu stabilną „produkcję” i zbyt, stwa- rzałby atmosferę partnerstwa i współ- pracy. Tymczasem p.o. dyrektora ge- neralnego LP najpierw unika spotkań z przedsiębiorcami, a 22 września publikuje znienacka zasady sprzedaży drewna na lata 2022-2023, bez jakich- Lepiej, żeby los branży był w rękach przedsiębiorców! Już tyle razy zapowiadano upadek naszych tartaków, a one się rozwijają, więc i obecne zasady ich nie zlikwidują, ale że nie sprzyjają ich rozwojowi, to bezsporny fakt. kolwiek uzgodnień i konsultacji, co – jak pamiętam – było dotąd normą. Zrozumiałe jest zatemzdziwienie kil- ku branżowych stowarzyszeń, w imieniu którychMarek Kubiak, prezydent Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzew- nego wysłał 27 września list do premie- ra Mateusza Morawieckiego, wnosząc o „zablokowanie tych katastrofalnych dla przemysłu drzewnego zasad sprzedaży drewna i pilne zwołanie Zespołu ds. Prze- mysłu Drzewnego, którego był Pan inicja- torem jako minister gospodarki”. Wystąpienie wydaje mi się słusz- ne, natomiast nie ma we mnie krzty nadziei, że premier da się przekonać, jak oczekują PIGPD i trzy inne stowa- rzyszenia, że w jego rękach jest los polskiego przemysłu drzewnego, i że zdecyduje się cokolwiek uczynić dla zablokowania wprowadzonych rozwią- zań, jako wysoce szkodliwych. Co najbardziej oburza, to zwięk- szenie w przyszłych latach puli drew- na na sprzedaż aukcyjną do 30 proc. i zniesienie limitu ceny górnej. Wy- starczy uczestniczyć w jednym wal- nym zgromadzeniu członków PIGPD, żeby wiedzieć, że grono największych, ale też i mniejszych nabywców drewna nie jest gotowe zaakceptować wolno- rynkowej sprzedaży drewna. To coś podobnego jak obawa przed wejściem Polski do strefy euro. Wydawało się, że wywalczony swego czasu poziom sprzedaży aukcyjnej na poziomie 20 proc. jest na tyle akceptowalny przez nabywców i sprzedawcę drewna, że monopolista nie zamachnie się na to ustalenie. A jednak zdecydował się, wprowadzając jeszcze kilka innych niekorzystnych zmian, jeszcze bar- dziej komplikując zasady sprzedaży drewna i pogarszając je dla nabywców. Do tego stopnia, iż zasady sprzedaży drewna na lata 2022-2023 przybli- ża przedsiębiorcom na 41 planszach specjalnej prezentacji. Wieloletni na- bywcy jakoś w tym się połapią, ale jak taki skomplikowany sposób sprzedaży drewna wytłumaczyć społeczeństwu, zarzucającemu leśnikom cięcie lasów bez opamiętania? Powszechnie ludziom wydaje się, że to tartaki są źródłem zła, wy- muszając na leśnikach cięcie surowca w potrzebnych im ilościach. A przede wszystkim, że sprzedaż drewna od- bywa się na zasadzie zakupu cukru czy butów. Ładują w lesie ułożone stosy i pewnie niewiele za nie płacą. Nie ma społecznej świadomości, jak skomplikowany i karkołomny jest zakup surowca, ile czynników wpły- wa na cenę drewna, jakie obowiązują procedury, limity, terminy płatności i odbioru, a do tego jeszcze pule (np. energetyczna) i konieczność wpła- cania wadium. A przede wszystkim, że nie można kupić takiego drewna, które byłoby najbardziej przydatne do danej produkcji, i nie w pożąda- nej ilości. Zaś cena drewna może być najwyższa, minimalna i jeszcze… wskaźnikowa, no i że są kryteria oce- ny ofert oraz obowiązują kryteria lo- kalizacji punktów przerobu i udziału przerabianego drewna. Nie ma drugiej takiej branży, która funkcjonowałaby na analogicznych, całkowicie nierynkowych zasadach, będącej w uścisku jednego dostaw- cy podstawowego surowca, a pomi- mo tego tak intensywnie rozwijają- cej się w minionym trzydziestoleciu i plasującej się w wielu dziedzinach produkcji w europejskiej czołówce. Obok meblarstwa to także stolarka budowlana, palety, podłogi, płyty drewnopochodne, program ogrodowy i średniej jakości tarcica. To branża z jednej strony pozbawiona rządowe- go wsparcia, a z drugiej – z ograniczo- nym dostępem do surowca, którego rynek jest jeszcze drenowany przez zagranicznych nabywców. Już tyle razy zapowiadano upadek naszych tartaków, a one się rozwijają. Więc i obecne zasady ich nie zlikwi- dują, ale że nie sprzyjają rozwojowi, to bezsporny fakt. Jak ten, że „Pal sęk” wraca na str. 3, więc zasady, los tartaków i inne niedogodności jesz- cze przez pewien czas będą felietono- wo komentowane. l Janusz Bekas Pal sęk

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz