Stawiamy na inżyniering, doradztwo i wysoką specjalizację maszyn

Stawiamy na inżyniering, doradztwo i wysoką specjalizację maszyn

Od blisko trzech dekad domeną firmy IMAC jest wyposażanie polskich fabryk mebli, drzwi i okien w technologie specjalne i kastomizowane, których próżno szukać w katalogach wielu producentów maszyn. O przyszłości rynku maszyn, kierunkach jego rozwoju oraz najczęstszych grzechach technologicznych polskich producentów rozmawiamy z Marcinem Mechem, współwłaścicielem firmy IMAC.

GPD: Bacci i Stemas, które firma IMAC reprezentuje w Polsce od blisko 30 lat, to topowe włoskie marki i dziś absolutna czołówka producentów najbardziej zaawansowanych maszyn do obróbki drewna i materiałów drewnopochodnych. Jak ich dojrzałość technologiczna ukształtowała Wasze podejście do pracy z polskimi producentami mebli, drzwi i okien?

Marcin Mech: Rzeczywiście, zaczynaliśmy działalność w 1994 roku od przedstawicielstwa trzech firm, które reprezentujemy do dzisiaj. Oprócz wymienionych Stemas i Bacci, była to także hiszpańska firma Barberan. Są one naszymi topowymi markami, w których technologie wyposażamy polskie fabryki. Zaczynając działalność, szukaliśmy niszy i miejsca na rynku na maszyny specjalne z naciskiem na to, aby były to technologie kastomizowane, czyli tworzone pod życzenie klienta. A więc od początku zależało nam, aby dopasować oferowane technologie do potrzeb i wymagań producentów, a nie „wcisnąć” to, co mamy w katalogu. Od początku także pozycjonujemy się poza tym, co oferuje rynek, czyli nie bijemy się z konkurencją. Tak działamy od trzech dekad, stawiając na inżyniering, doradztwo i wysoką specjalizację.

GPD: W latach 90., kiedy IMAC wchodził na rynek, działały już w Polsce inne firmy reprezentujące włoskich producentów maszyn. Jak zatem zrodził się pomysł na otworzenie firmy z przedstawicielstwami kolejnych, włoskich producentów?

M.M.: Powstanie IMAC wiąże się z transformacją wcześniejszej firmy, w której zajmowaliśmy się sprowadzaniem do Polski maszyn używanych z Włoch i Hiszpanii. I co ciekawe, nasza wcześniejsza firma nazywała się Drema – tak jak poznańskie wydarzenie targowe. Po 7 latach prowadzenia Dremy przekształciliśmy się w IMAC, ponieważ widzieliśmy perspektywy w nowych urządzeniach. To był moment, kiedy rynek bardzo się nasycił maszynami używanymi, a klienci zaczęli szukać urządzeń bardziej dedykowanych, wydajnych i innowacyjnych. A ponieważ mój wspólnik jest Włochem, to najprościej było zacząć współpracę z włoskimi producentami. Stąd wzięły się w naszej ofercie przede wszystkim maszyny włoskie. Ponadto Włosi, obok Niemców, są liderami i innowatorami na rynku maszyn dla przemysłu drzewnego i meblarskiego. Mają największe portfolio technologii i są najbardziej otwarci na współpracę oraz produkcję maszyn specjalnych, co – jak już wspomniałem – jest naszą dewizą. Od początku naszej działalności szukamy niszy. Pierwszą gałęzią przemysłu, z którą zaczęliśmy współpracować, byli producenci… ram obrazowych. I do nich zaczęliśmy dostarczać kompletne wyposażenia zakładów. To były nasze pierwsze dostawy maszyn na rynek polski. Potem bardzo szybko zaczął się rozwój technologii CNC i współpraca z producentami mebli, którzy rozbudowywali swoje fabryki, szukając bardziej wydajnych maszyn. Wtedy też zaczęły powstawać i rozwijać się wszystkie duże polskie marki produkujące meble, drzwi i okna – dziś czołowi producenci. Bardzo duży wkład w ich rozwój mają maszyny dostarczone przez nas. I śmiało stwierdzę, że firma IMAC rosła i rośnie razem z nimi.

GPD: Jesteście także prekursorem na polskim rynku w zakresie automatyzacji zakładów…

M.M.: Około 15 lat temu mocno zaczęliśmy inwestować w propagowanie automatyzacji we wszystkich obszarach produkcji. Obecnie zauważamy duży nacisk na automatyzowanie stanowisk montażowych. Automatyzacja najmocniej rozwinęła się w sektorze stolarki drzwiowej, który jest najbardziej zautomatyzowanym przemysłem w Polsce, a branża ta, w porównaniu z meblarską, jest zdecydowanie technologicznie dalej. Te fabryki są lepiej zorganizowane z punktu widzenia zarówno wyposażenia technologicznego, jak i zarządzania produkcją i procesami. Proces produkcji mebli w naszym kraju odbywa się jeszcze często tradycyjnymi, by nie powiedzieć: przestarzałymi metodami, co jest kosztowne. Zwłaszcza w dobie, kiedy marża producentów mebli mocno spada, firmy te powinny przeorganizować swoje modele produkcji.

GPD: Z perspektywy dostawcy maszyn, jakie inne najczęstsze błędy zauważacie w procesach produkcji w rodzimych fabrykach?

M.M.: Jest wiele przykładów braku świadomości technologicznej producentów. Na przykład kiedy do bardzo drogiego centrum jest dokładana automatyzacja zmniejszająca pracę maszyny o 30 proc.! Często też możliwości obróbcze maszyn nie są w pełni wykorzystywane albo zakłady są przeinwestowane. Ponadto pokutuje u producentów chęć posiadania maszyny do wszystkiego. A co jest do wszystkiego, to jest do niczego.

GPD: Powróćmy do branży stolarki drzwiowej, gdzie w zakresie oferowanych technologii jesteście bezkonkurencyjni. To kolejna nisza, w której IMAC znalazł specjalizację…

M.M.: Myślę, że żaden inny oferent maszyn w Polsce nie jest w stanie dostarczyć takich rozwiązań dla producentów drzwi jak IMAC. I zaoferować tak kompleksowej obsługi. Wielką zasługę mają w tym technologie firm Stemas, Bacci, ale także Sirio, związanej z automatyzacją. Bardzo dużo rozwiązań tych producentów montujemy w największych fabrykach drzwi w Polsce. Wyróżnia nas indywidualne podejście. Pomimo tego, że wielu dostawców maszyn reklamuje się także w ten sposób, to producenci najlepiej wiedzą, jak to potem wychodzi w praktyce. Producenci drzwi – gdzie jesteśmy liderem – nawet nie biorą pod uwagę innych dostawców i nie podchodzą z nimi do rozmów. Zwłaszcza w zakresie kompleksowych linii i rozbudowanych projektów.

GPD: Jak duża jest lista referencyjna dostarczonych przez IMAC maszyn na rynku?

M.M.: W sumie sprzedaliśmy blisko 400 maszyn Stemas, a są to urządzenia nierzadko o bardzo wysokim stopniu zaawansowania technologicznego i tworzące innowacyjne linie produkcyjne. W samym tylko 2022 roku sprzedaliśmy 15 linii Stemas, na które składa się nawet 6 i 7 urządzeń. Nie oferujemy maszyn z katalogu. Dla przykładu: maszyn Bacci sprzedaliśmy w Polsce około 450, ale próżno by szukać dwóch tak samo skonfigurowanych. Każda ma swoją indywidualną budowę uzgodnioną z klientem. Każda jest „uszyta” – jak to się mówi potocznie – na miarę jego oczekiwań. Więc Stemas, Bacci i Sirio – te firmy pociągnęły nas mocno w branżę stolarki drzwiowej, a potrzeby i oczekiwania tego rynku były i są bardzo duże.

GPD: Jakie to są oczekiwania?

M.M.: Kiedy zaczęliśmy wchodzić na rynek producentów drzwi, klienci potrzebowali technologii, które… nie istniały w katalogach producentów maszyn. Z firmą Stemas podjęliśmy się od początku indywidualnych projektów oraz wysokospecjalistycznego doradztwa technologicznego, aby je stworzyć. Najczęściej są to maszyny do produkcji krótkich serii i szybko przezbrajane, gdyż takie są procesy w tym sektorze. Z tego też wynika potrzeba automatyzacji, aby sprostać produkcji „just in time”. Bez czekania i magazynowania, które jest dla producentów bardzo dużym kosztem. Wiele firm zaczyna już rozumieć, że automatyzacja nie polega na tym, że chcemy przyspieszyć procesy. Przede wszystkim chcemy mieć niezmienny – stały tryb pracy i produkcji. Problemy produkcyjne mają być rozwiązywane od razu przez software i systemy zarządzania. Tylko w ten sposób można optymalizować przepustowość procesów.

GPD: Automatyzacja to jedno. Drugie to niesłychany postęp w maszynach sterowanych numerycznie na przestrzeni minionych 10 lat…

M.M.: W porównaniu do lat, kiedy zaczynaliśmy, jest to technologiczna przepaść. Zmieniła się też obsługa tych maszyn – kiedyś bardzo skomplikowana, dziś – odbywająca się z kolorowego pulpitu dotykowego. Rozwój CNC podąża w kierunku, aby sterowanie, programowanie i obsługę jeszcze bardziej uprościć. By było ono bardziej intuicyjne, a programy tworzone w konfiguratorach wysyłały bezpośrednio do maszyn zlecenia. I aby dane w najbardziej prosty sposób przepływały z biura konstrukcyjnego do maszyny.

GPD: Dużo mówi się o obecnym spowolnieniu w branży, które jest mocno odczuwalne zwłaszcza po rekordowych dwóch latach hossy w przemyśle drzewnym. Jak ta sytuacja wpływa na rynek maszyn?

M.M.: Od połowy 2022 roku klienci zaczęli ostrożnie podchodzić do inwestycji albo ich proces zamrażać na jakiś czas. Producenci boją się tego roku, choć z sygnałów napływających z rynku już wiemy, że nie będzie on tak zły jak zakładano, pomimo tego, że przed producentami pojawia się wiele niewiadomych. I znów porównam branżę meblarską i drzwiową. Głównym odbiorcą polskich mebli jest rynek niemiecki. Koszty produkcji w Polsce znacznie wzrosły, a klient niemiecki często broni się przed podwyżkami i renegocjuje ceny na zamówione meble. Wielu producentów stanęło więc przed pytaniem: czy lepiej stracić klienta czy produkować po kosztach? Meblarze są podwykonawcami dla niemieckich marek i przy wzroście cen produkcji oraz takich zawirowaniach na rynku jak obecnie są rzeczywiście w trudnej sytuacji. Producenci drzwi natomiast postawili na kreowanie własnych marek produktów, nawet jak współpracują z marketami czy są podwykonawcami. To dziś procentuje i pozwala dyktować wyższe marże.

GPD: O potrzebie kreowania własnej marki polskich producentów mebli i wyjścia z cienia taniego podwykonawcy mówi się od dawna. Czy brak działań w tym kierunku wynika z kosztowności tego procesu?

M.M.: To raz. Dla przykładu: zakłady produkcyjne topowych producentów markowych mebli we Włoszech to fabryki nie XXI, a XXII wieku. Po drugie, w Polsce, z wyjątkiem meble.pl, nie ma innego zakładu, który by produkował meble „just in time”. Funkcjonują albo firmy średnie, które pracują jak nowocześni stolarze, albo są producenci wykonujący seryjnie meble w paczkach. Natomiast zachód Europy idzie w kierunku modelu „just in time”, gdzie wyprodukowanie mebla dokładnie takiego jak zamawia klient, nie jest problemem i nie kosztuje nic ekstra. Poza tym jest bardzo szybkie. W tym modelu nie ma modułowości, ale wszystko to są indywidualne zamówienia. Zakłady w Polsce nie są na taką produkcję gotowe. Bo taki tryb wymaga przeorganizowania i inwestycji w odpowiednie technologie.  

GPD: Czym to uśpienie jest spowodowane?

M.M.: Nikt w tym nie widział przyszłości. Polscy producenci mebli zachłysnęli się ogromną ilością wolumenu, jaką osiągali jako podwykonawcy, co uśpiło rozwój wielu fabryk. Oczywiście podwykonawcy są potrzebni na rynku, ale nie w tak dużej ilości, gdyż wtedy robi się ogromna konkurencja cenowa i można dyktować bardzo niskie marże. A przecież można wykorzystać inne modele produkcji mebli, czego w Polsce nie ma. Kolejny aspekt to Przemysł 4.0. Dla wielu wciąż wydaje się hasłem marketingowym i mrzonką. Ale ważni i duzi producenci muszą implementować rozwiązania Industry 4.0, chcąc być na szczycie rynku. Bez tego nie da się prowadzić produkcji „just in time”, kiedy ma się na przykład 300 zamówień naraz w toku produkcyjnym.

GPD: Z drugiej strony Polska jest drugim na świecie producentem mebli dla IKEA, a polskie zakłady rozwinęły się mocno technologicznie dzięki współpracy z tą siecią…

M.M.: Współpraca z tymi producentami to także bardzo duża część naszej działalności. Dostarczyliśmy dla nich wiele maszyn specjalnych Stemas, włoskiej marki Prisma oraz ogrom specjalnych rozwiązań automatyzujących produkcję. Te maszyny muszą być przygotowane do dużych wydajności, muszą mieć możliwość szybkiego przezbrajania oraz być gotowe do pracy na trzy zmiany. Obecnie realizujemy inwestycję trzech linii Stemas dla jednego z poddostawców IKEA. Są to bardzo skomplikowane rozwiązania. Wiele technologii dostarczamy też dla poddostawców IKEA, produkujących ramki obrazowe i fotograficzne. W tej – z pozoru – niszowej działalności Polska jest jednym z największych producentów w Europie. 

GPD: Dużą częścią Waszego sukcesu i pozycji na rynku jest też świetne doradztwo…

M.M.: To jest najważniejsze i od tego zaczynamy rozmowy z wszystkimi odbiorcami naszych maszyn. Mamy swoich inżynierów, którzy opracowują całe technologie, rozrysowują linie z uwzględnieniem wszystkich aspektów. Dopiero po uzgodnieniu ostatecznej kompozycji linii z klientem, kontaktujemy się z dostawcą maszyn. Bo większość maszyn jest u nas koncepcyjnie zaprojektowana! Na to pozwala nam duże doświadczenie i wieloletnia współpraca z naszymi dostawcami maszyn. Bardzo ważny dla nas – tak samo jak dla naszych klientów – jest również serwis. Nasza załoga serwisowa jest stała i mamy bardzo małą rotację, więc nasi serwisanci posiadają bardzo duże kompetencje. Dojeżdżają oni do klientów w całej Polsce. Z częściami zamiennymi także nie ma problemów, bo są dostarczane w czasie nawet 24 godzin bezpośrednio do klientów.

GPD: Na koniec zapytam o targi WinDoor-tech, na których się spotykamy i na które wróciliście po 3 latach…

M.M.: Udział w targach to zawsze taka branżowa dyskusja o tym, czy warto, czy nie warto?… Dla takich firm jak IMAC, które bazują na kontaktach interpersonalnych, targi pozostają ważnym miejscem spotkań, pomimo wielu dyskusji na rynku o tym, czy w dzisiejszych czasach targi są w ogóle potrzebne. Bo często przypadkowe spotkania na różnych imprezach procentują w bliższej lub dalszej przyszłości i umacniają naszą pozycję na rynku.

GPD: Dziękuję za rozmowę.

~ rozmawiała Katarzyna Orlikowska