Spadek sprzedaży drewna jest widoczny, ale nie ma katastrofy

Spadek sprzedaży drewna jest widoczny, ale nie ma katastrofy

Fabryki płyt drewnopochodnych nie przerwały produkcji, podobnie jak i większość zagranicznych oraz krajowych tartaków, więc nie ma kłopotów z dostawami zamawianych budowlanych materiałów drzewnych.

Podczas lutowych targów Interbud w Łodzi zdecydowaliście się na symboliczne w nich uczestnictwo, ze względu na trwający w pełni sezon budowlany, ponieważ łagodne warunki atmosferyczne spowodowały rekordowe o tej porze zakupy tarcic i płyt drewnopochodnych. Koronawirus zapewne zakłócił rytm sprzedażowy?
Sławomir Sopek: Rzeczywiście, sprzyjające warunki pogodowe nie zatrzymały w lutym prac budowlanych, więc odnotowywaliśmy ruch jak w sezonie letnim. Jednak wprowadzane od połowy marca obostrzenia w pewnym stopniu zakłóciły sprzedaż tarcic i płyt drewnopochodnych, w czym od ponad 30 lat specjalizujemy się. Posiadamy najlepiej zaopatrzony skład płyt OSB i drewna konstrukcyjnego w centralnej Polsce, co w połączeniu ze sprawnym zapleczem logistycznym umożliwia nam realizację zamówień klientów w możliwie najkrótszym czasie. Jako dostawca drewna konstrukcyjnego nie zamknęliśmy magazynów i biura sprzedaży, tylko zmieniliśmy organizację pracy w firmie. Ponieważ pod jednym adresem mamy na swoim terenie jakby dwa magazyny drewna i płyt, oddalone od siebie o kilkadziesiąt metrów, wykorzystaliśmy ten fakt, tworząc odrębne zespoły pracowników w każdym z nich. Pracownicy magazynów są w czasie pracy w osobnych strefach i nie kontaktują się ze sobą. W każdej strefie mają swoje biura moi zastępcy, koordynujący prace załadowcze, wyładowcze, przyjmowanie i wydawanie materiałów. Ale podział na strefy zmusił nas do skrócenia dziennego czasu pracy z 10 do 8 godzin.

Jak wygląda obsługa klientów?
S.S.:
W początkowym okresie ograniczyliśmy sprzedaż detaliczną, a potencjalni klienci nie mogli wchodzić na teren zakładu. Z czasem te ograniczenia poluzowaliśmy i zaczęliśmy przyjmować także zapłatę gotówką, a nie tylko kartą płatniczą, albowiem odpowiednio zabezpieczyliśmy stanowisko kasjerki. W dziale handlowym też zostały zainstalowane odpowiednie zabezpieczenia, ograniczające bezpośredni kontakt handlowców z klientami. Oczywiście, wstrzymane zostały wyjazdy naszych handlowców do partnerskich firm. Część pracowników podjęła także pracę zdalnie, a obecnym w biurze zapewniliśmy określone środki bezpieczeństwa, dotyczące oddalenia stanowisk czy wręcz wydzielenia stanowisk pracy. Tak jak pracownicy magazynowi, wszyscy zostali wyposażeni w środki ochrony osobistej. Wszystkie działania polegają na tym, aby w przypadku zakażenia pojedynczej osoby, na kwarantannę trafiły tylko osoby z danej grupy lub strefy. To daje nam możliwość działania nieprzerwanej obsługi klientów. Tak więc mogę uspokoić naszych klientów, że mamy zabezpieczoną nawet krytyczną sytuację.

Czy znacząco zmniejszyła się sprzedaż drewna konstrukcyjnego i płyt drewnopochodnych?
S.S.: Spadek sprzedaży jest widoczny, ale nie jest jakoś znacząco mniejszy. Katastrofy nie ma, choć obroty spadły. Wszak w większości prace budowlane, jeśli tylko są pracownicy, bo jednak wielu z nich wyjechało do domów na Ukrainie, są kontynuowane. Zatem na bieżąco są zamawiane dostawy niezbędnych materiałów drzewnych. Indywidualni nabywcy wykorzystują czas wolny do wykonywania prac remontowych czy stawiania jakichś obiektów przydomowych lub na działkach, więc dokonują zakupów. Akurat my mamy dosyć spore zaplecze magazynowe i stworzyliśmy przed wiosennym sezonem budowlano-remontowym odpowiednio duże stoki, w szerokiej gamie asortymentowej, więc możemy na bieżąco realizować zamówienia.

Jak w tym okresie wygląda współpraca z dostawcami krajowymi i zagranicznymi?
S.S.: Praktycznie, poza niemożliwością bezpośrednich spotkań, nie występują żadne zakłócenia. Fabryki płyt drewnopochodnych nie przerwały bowiem produkcji, podobnie jak i zagraniczne oraz krajowe tartaki. Nie mamy więc kłopotów z dostawami zamawianych materiałów. Nie ma jakichkolwiek ograniczeń w realizacji naszych zamówień ani z transportem od producentów drewna konstrukcyjnego i płyt, ale także z naszych magazynów na place budowy. My sporo drewna litego sprowadzamy ze Szwecji, a drewna klejonego – z Niemiec i Austrii, i nie odczuwamy problemów.

Jaką zatem przewiduje pan przyszłość dla sprzedaży drewna i materiałów drzewnych?
S.S.: To naprawdę trudno określić, gdyż wiele jest elementów składających się na popyt. Słychać, że deweloperzy nie zatrzymali budów i chcą w terminie przekazywać mieszkania inwestorom, którzy w większości już dokonali zapłaty. Ale czy znajdą się następni potencjalni nabywcy, skoro 30 proc. mieszkań było kupowanych nie dla zaspokojenia swoich potrzeb mieszkaniowych, tylko na wynajem? Jeśli gospodarka osłabnie i dojdzie do zwolnień czy obniżania wynagrodzeń, albo nawet zamykania firm, to może być mniej chętnych na wynajem i popyt na mieszkania spadnie. Więc i na materiały budowlane także, w tym również na drewno konstrukcyjne, chętnie w minionych latach wykorzystywane choćby na stropy czy dachy. Dochodzą do nas sygnały od mniejszych firm budowlanych i usługowych, które niedawno wyznaczały odległe terminy realizacji zleceń, że część zleceniodawców zawiesza realizację inwestycji, albo wręcz wycofuje się z nich, w obawie przed niewypłacalnością. Chciałoby się patrzeć w przyszłość optymistycznie, ale być może są to pierwsze objawy konsekwencji pandemii i zastoju gospodarki. To, że branża budowlana stosunkowo najmniej odczuwa skutki wprowadzonych ograniczeń, nie znaczy, że za chwilę nie odczuje ich z powodu problemów w innych działach gospodarki, zarówno w kraju, jak i za granicą. Innym zagrożeniem dla naszego biznesu są nierytmiczne płatności. Już teraz ich egzekwowanie znacząco obciąża handlowców, gdyż jedni czekają na obiecane im wsparcie finansowe, a inni w pierwszej kolejności realizują płatności wynagrodzeń i „gromadzą” faktury za odebrane materiały do realizacji na później. Problem nie nowy, ale może być bardziej dokuczliwy w najbliższym czasie.

Janusz Bekas
Dziękuję za rozmowę.