Wzrost tempa przyrostu drzew oraz akumulacja masy drzewostanów stawiają pod znakiem zapytania dotychczasowe priorytety.
Branża drzewna postrzega krajowe leśnictwo pod kątem ilości i jakości surowca oferowanego do sprzedaży, nie wnikając w zmiany w środowisku przyrodniczym i w otoczeniu społeczno-gospodarczym, na które leśnictwo reaguje zwykle z opóźnieniem, ze względu na cykle obejmujące wiele dziesięcioleci.
Do tego jeszcze dochodzi problem wielofunkcyjności gospodarki leśnej, mającej – przynajmniej deklaratywny – priorytet nad leśnictwem surowcowym.
Jednak najbardziej dokuczliwy dla przemysłu drzewnego jest konserwatyzm leśników, którzy mając świadomość, że z owoców ich pracy będzie korzystało następne pokolenie, nie zwykli szybko dostosowywać się do postulowanych zmian, trwając przy myśleniu opartym na sprawdzonych i utrwalonych rozwiązaniach.
Tymczasem leśnictwo w najbliższych czasach będzie musiało się adaptować do szybkich i radykalnych zmian, których przebiegu ani konsekwencji nie da się do końca przewidzieć – stwierdził prof.
dr hab. Jerzy Szwagrzyk z Instytutu Ekologii i Hodowli Lasu Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie podczas sesji naukowej w trakcie 119. Zjazdu Delegatów Polskiego Towarzystwa Leśnego w Darłówku. – Leśnictwo polskie przez minionych 30 lat doskonale odnajdywało się w społeczno-ekonomicznych realiach. Rozwój przemysłu drzewnego i budownictwa podtrzymywał wysoki i stale rosnący popyt na drewno. Wysokie bezrobocie w obszarach odległych od szybko rozwijających się metropolii sprawiało, że o pracowników do prac leśnych nie było trudno, a ich wymagania finansowe nie były duże. Dlatego obecnie praca w Lasach Państwowych jest wysoko ceniona, a stan zasobów leśnych poprawił się w sposób spektakularny. Powierzchnia lasów wzrasta powoli, ale stale. Zasobność drzewostanów rośnie szybciej niż wielkość pozyskania drewna, która jest już obecnie dwa razy większa niż była trzydzieści lat temu.
Warunki się jednak zmieniają
To, co było bardzo dobre trzydzieści, dwadzieścia czy dziesięć lat temu niekoniecznie musi jednak sprawdzić się w przyszłości.
Przez dwadzieścia lat od pojawienia się w polskich lasach pierwszych harwesterów, pozyskiwanie drewna przy pomocy maszyn stanowiło w polskich lasach margines, a zmiany z roku na rok były niewielkie – wyliczał autor referatu „Polski model leśnictwa wobec wyzwań w szybko zmieniającym się świecie”. – Obecnie pozyskanie maszynowe rośnie w tempie 7 proc. rocznie. Przez wiele lat poziom bezrobocia w Polsce był dwucyfrowy i znalezienie ludzi do pracy w lesie nie było problemem. Obecnie zamiast problemu znalezienia pracy pojawił się problem znalezienia pracowników.
Zmiany technologiczne, ekonomiczne czy organizacyjne, chociaż ostatnio bardzo szybkie, nie są jednak czymś nadzwyczajnym. W historii świata bywały już okresy zmian jeszcze bardziej gwałtownych. Nigdy jednak nie było tak szybkich zmian w środowisku. A one będą dla leśnictwa znacznie większym wyzwaniem niż dla innych dziedzin gospodarki.
Bo leśnictwo jest dziedziną osadzoną w środowisku w stopniu znacznie większym niż przemysł czy nawet rolnictwo – dowodził profesor. – Po drugie, leśnictwo jest z natury konserwatywne i gwałtownych zmian nie toleruje. I choć jest mało prawdopodobne, aby kolejne pokolenia leśników gospodarowały lasami złożonymi z zupełnie innego zestawu gatunków drzew niż ten, który jest w polskich drzewostanach obecnie, to jednak udziały ilościowe, proporcje gatunków i zestawy gatunków na konkretnych siedliskach mogą się mocno zmienić. Przez ostatnich kilkanaście lat obserwuje się przecież spadek udziału drzew świerkowych w naszych drzewostanach.
Mimo że gatunek ten nigdy nie miał u nas w skali kraju wysokiego udziału, odwrotnie niż na przykład w pobliskich Czechach, to zmiany związane z zamieraniem świerczyn są odczuwalne i odbijają się na zaopatrzeniu przemysłu drzewnego w surowiec świerkowy, z konieczności w coraz większym stopniu sprowadzany z innych krajów, choćby w postaci tarcicy świerkowej.
Co wpływa na kondycję drzew?
Zmiany klimatyczne coraz powszechniej odczuwane, nie są jeszcze dla drzew tak groźne jak wzrost zawartości dostępnego w glebie azotu oraz dwutlenku węgla w atmosferze. Ocenia się, że wskutek działalności człowieka, ilość dostępnego dla roślin azotu podwoiła się, a ilość dwutlenku węgla w atmosferze zwiększyła się od początku rewolucji przemysłowej o 40 proc. Jest to ilość zdecydowanie wyższa niż kiedykolwiek w ciągu minionych kilkuset lat, podczas gdy obecny wzrost średniej temperatury jest poniżej odnotowanego optimum klimatycznego kilka tysięcy lat temu.
Oddziaływanie ocieplenia klimatu na wzrost drzew zostało już dobrze udokumentowane, więc wiadomo, że tempo wzrostu buka w Europie Środkowej zwiększyło się niemal o połowę, w ciągu minionych 150 lat – mówił Jerzy Szwagrzyk. – Więc choćby z tego powodu, las uporządkowany, przewidywalny, opisany w planach urządzania lasu i w instrukcjach coraz bardziej oddala się od rzeczywistości. Zmiany zasięgów gatunków drzew, spowodowane zmianą klimatu, są już oczywiste. Bardziej realistyczne opracowania dowodzą, że zmiany zasięgów nie będą w stanie nadążyć za zmianami klimatu, przez co pogorszy się stopień dopasowania składów gatunkowych drzewostanów do warunków środowiskowych.
Dlatego, w porównaniu ze świerkiem, znacznie więcej problemów może sprawić sosna pospolita, zajmująca w polskich lasach dominującą pozycję. Czy pojawienie się w ostatnich latach na dużą skalę kornika ostrozębnego to tylko zapowiedź przyszłych problemów, czy już ich realny początek? Można dowodzić, że mało który gatunek jest tak dobrze przygotowany do przetrwania przyszłych susz, jak sosna pospolita, rosnąca wszak na najbardziej suchych i ubogich siedliskach. Problem w tym, że duża część naszych drzewostanów sosnowych wcale nie rośnie na suchych i ubogich siedliskach. Zwiększone tempo zamierania drzew dotyczy szczególnie siedlisk, które zwykle były wystarczająco zaopatrzone w wodę, ale susze ostatnich lat zmieniły tę sytuację.
Wpływ zmian klimatycznych na lasy, to jedno, natomiast wpływ zjawisk ekstremalnych na ekosystemy leśne może być znacznie większy niż bezpośredni wpływ zmian temperatury. Średnie temperatury roczne wyższe o dwa procent nadal będą się mieścić w zakresie tolerancji rosnących u nas gatunków drzew. Będą one zatem rosnąć również w cieplejszym niż obecnie klimacie, natomiast główne ryzyko polega na tym, że ich trwanie może być znacznie skrócone przez susze, powodzie, pożary i huragany.
To może spowodować – przewidują specjaliści – znaczne zmiany w składzie i strukturze zbiorowisk leśnych, nawet jeżeli zestaw gatunków tworzących te zbiorowiska pozostanie mniej więcej taki, jak obecnie.
Czym grozi wysoki wiek rębności?
Nie da się z roku na rok wymienić drzewostanów. Wiele natomiast wskazuje, że nie da się też uniknąć naturalnych zaburzeń w miarę ocieplenia klimatu. Zakładanie, że uda się uniknąć pożaru lasów, huraganowych wiatrów, powodzi czy drastycznych susz, jest coraz bardziej ryzykowne. W zestawieniu z wysokim wiekiem rębności w naszych lasach, można spodziewać się zatem podobnych zdarzeń, jak w pamiętnym sierpniu 2017 roku, gdzie w ciągu kilkunastu minut przestały istnieć drzewostany w północnych nadleśnictwach.
Skoro zatem bardzo prawdopodobne jest, że zaburzeń nie uda się uniknąć, to trzeba się do tego przygotować i trzeba przygotować do tego lasy.
Nowe wyzwania – mówił Jerzy Szwagrzyk – ujawniają się w sposób stopniowy, a nie gwałtowny, przez co trudniej zdać sobie z nich sprawę, chociaż zmiany globalne dotyczące klimatu czy eutrofizacji są sygnalizowane już od wielu dziesięcioleci. Zdołano się z nimi oswoić, ale nie wpłynęły one istotnie na sposób myślenia o gospodarce leśnej.
Wzrost tempa przyrostu drzew oraz akumulacja masy drzewostanów stawiają pod znakiem zapytania dotychczasowe priorytety.
Jaki jest sens zwiększania przyrostu drzewostanów, jeżeli eksploatujemy niecałe 3 tego, co obecnie przyrasta? – pytał autor referatu. – Przez długie dziesięciolecia takim celem było zwiększenie zasobności drzewostanów. Ale zasobność drzewostanów jest już wysoka, wkrótce będzie bardzo wysoka, a za dwadzieścia lat może stanowić problem. Im bardziej zasobne są lasy, tym większa masa drewna pozostaje do uprzątnięcia po każdej naturalnej katastrofie. Huragan z sierpnia 2017 roku spowodował, że na rynku drzewnym w ciągu mniej niż dwóch lat pojawiło się dodatkowe 10 milionów m3 drewna. Rynek wchłonął tę ilość. Co będzie, jeżeli któryś z następnych kataklizmów dostarczy na ten rynek nie 10, ale 20 milionów m3? Takie sytuacje już się pojawiały w zachodniej Europie i w Skandynawii.
Duma z podwojenia zasobów drewna na pniu w skali kraju, nie może przesłaniać wyzwań, jakie z tego wynikają. Starsze i bardziej zasobne drzewostany są bardziej podatne na zaburzenia. Z konsekwencjami zmian globalnych idą w parze uboczne konsekwencje dotychczasowych działań.
Funkcje produkcyjne i biocenotyczne drzew
Nie ma drzewostanów odpornych na wiatr o prędkości 200 km/h, ale są drzewostany, które po takim wietrze szybko zregenerują się oraz takie, w których będzie to proces skomplikowany i długotrwały. Zatem wyzwaniem następnych dekad będzie kształtowanie lasów bardziej stabilnych i zdolnych do odbudowy po zaburzeniach. Szybkiej regeneracji może sprzyjać bardziej zróżnicowany skład gatunkowy, związany z rozpraszaniem ryzyka hodowlanego.
Z około 40 rodzimych gatunków drzew leśnych, status „gatunków lasotwórczych” ma w naszym leśnictwie mniej niż dziesięć – wyliczał profesor z Krakowa. – Pozostałe 30 gatunków nie odgrywa w polskiej gospodarce leśnej żadnej istotnej roli. Nie są ujęte ani w planach hodowlanych, ani w statystykach. A to dlatego, że podział drzew leśnych na gatunki „lasotwórcze” i inne jest dziedzictwem leśnictwa surowcowego. Wraz z deklarowanym przejściem na leśnictwo wielofunkcyjne, nie zmieniło się zapatrywanie na las, charakterystyczne dla leśnictwa surowcowego. Bo przecież z punktu widzenia leśnictwa wielofunkcyjnego nie ma powodu, aby gatunkiem lasotwórczym nie nazwać na przykład graba. Tworzy zdrowe drzewostany, a na żyznych siedliskach jest w stanie wyprzeć z drzewostanu wszystkie inne gatunki drzew. Zaś funkcje produkcyjne grab spełnia pewnie gorzej niż niektóre inne gatunki, ale funkcje biocenotyczne spełnia lepiej. Wśród drzew nie zaliczanych do „lasotwórczych” są też gatunki dostarczające drewna o wysokiej jakości, jak trześnia czy wiązy. Większość z tych nie jest jednak ceniona ze względu na jakość surowca drzewnego. Gatunki te mają jednak inne zalety. Trzeba zatem sięgnąć także po te trzydzieści gatunków egzystujących na marginesie gospodarki leśnej. Są wśród nich gatunki niezwykle ważne dla pszczelarstwa, jak iwa czy lipy, są gatunki o ogromnej roli biocenotycznej, jak jarzębina. Te gatunki są swoistym „ubezpieczeniem” na wypadek wystąpienia zaburzeń. Nie musi ich być dużo, ale powinny być wszędzie, żeby nie zabrakło ich wtedy, kiedy będą się mogły przydać. Trzeba dla nich znaleźć w lesie trochę miejsca.
Czy selekcja drzew jest prawidłowa?
Prowadzona w leśnictwie selekcja jest oparta głównie na kryteriach wzrostowych. Wybiera się do dalszej hodowli te drzewa, które szybko rosną za młodu – stwierdził Jerzy Szwagrzyk. – Jest to bardzo dobre rozwiązanie dla plantacji drzew szybko rosnących, gdzie czas od założenia plantacji do jej wycięcia jest krótki. Ale w naszych lasach nie ma plantacji drzew szybko rosnących. Wiek rębności w polskich lasach jest wysoki, a i tak co jakiś czas pojawiają się głosy, żeby go jeszcze podnieść. W takiej sytuacji sadzenie drzew, które szybko rosną, jest obarczone dużym ryzykiem. Wciąż niejako automatycznie przyjmuje się założenie, że drzewa, które rosną szybko, są „dobre” i należy je rozmnażać i sadzić, a te, które rosną wolniej są „złe” i należy je wyeliminować. Tymczasem nie ma powodu, aby sądzić, że naturalna selekcja działająca przez tysiące pokoleń pozostawiła jakieś „złe” genotypy. Być może niskie tempo wzrostu lub krzywy przekrój pnia rekompensują na przykład większą odpornością na patogeny grzybowe lub mniejszą podatnością na susze? Eliminując gorzej rosnące osobniki, zawęża się pulę genową i być może pozbawiamy się tych drzew, które w warunkach przyszłych stresów czy zaburzeń poradziłyby sobie lepiej niż te, które rosną szybko?
Nie tylko miejsce produkcji drewna
Las jest miejscem produkcji drewna, jednak powszechna wśród leśników opinia, że las prowadzony zgodnie z najlepszymi regułami sztuki leśnej, spotka się z aprobatą tych, którzy las odwiedzają i poszukują nie tylko surowca, nie jest powszechnie akceptowana. Toczące się wokół niektórych obiektów leśnych konflikty wskazują, że opinie leśników i społeczeństwa, w wielu przypadkach są bardzo od siebie odległe. Już nie tylko dla ekologów, ale wraz z rosnącą urbanizacją, dla rosnącej rzeszy mieszkańców miast, las nie jest tylko miejscem produkcji drewna. Jest miejscem rekreacji, przestrzenią, w której mogą się poruszać swobodnie. Wszelkie niepokoje spowodowane są narracją o zagrożeniu lasów, o rosnącej wycince drzew, a nie o zwiększaniu powierzchni leśnej, czy o wzroście zasobności.
Głoszenie zagrożenia dla lasów, skutkuje przekonaniem, że lasów w Polsce ubywa – zwracał uwagę profesor. – Bo jakoś nie uczy się społeczeństwa, że ma do dyspozycji ponad 1000 rezerwatów przyrody i obszary sieci Natura 2000, gdzie priorytetem są funkcje ochronne, gdzie nie prowadzi się wycinek i działań gospodarczych.
W zakresie wielofunkcyjności polskich lasów potrzeba jeszcze sporo uczynić, żeby to pojęcie łączyło leśników, społeczeństwo i odbiorców, takich dóbr jak drewno, zwierzyna leśna czy inne produkty leśne.
~tekst i fot. Jerzy Piątkowski